Nie wszystkim udaje się osiągnąć tyle, na ile było ich stać. Powody wśród potencjalnych gwiazd sportu potrafią być przeróżne - kłopoty z psychiką, stosowanie używek czy niewystarczające skupianie się na sporcie. Niestety, nie wszyscy wchodzą na najwyższy poziom z tragicznych względów. Do ostatniego grona zalicza się Terrence Clarke. Młody koszykarz za dwa miesiące podczas draftu NBA mógł trafić do najlepszej koszykarskiej ligi świata. Tak się jednak nie stanie. Jak informuje TMZ.com, utalentowany zawodnik zginął w wypadku samochodowym.
Żużel. Chwile grozy w Bydgoszczy! Fatalny wypadek mógł zakończyć się tragedią [ZDJĘCIA]
NBA. Terrence Clarke nie żyje
Młody koszykarz miał zadatki na gwiazdę ligi. Niektórzy skauci porównywali go do Tracy’ego McGrady’ego czy J.R. Smitha. Terrence Clarke zgłosił się do draftu i wszystko wskazywało na to, że dostanie się do NBA. Niestety, nie przeżył wypadku samochodowego. Świadkiem zdarzenia był jego kolega z zespołu, B.J. Boston, który podróżował samochodem tuż za Terrencem. Clarke miał jechać z dużą prędkością i wpaść na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Uderzył w jego pojazd inny samochód. Auto koszykarza zatrzymało się dopiero kilkanaście metrów dalej na płocie. Do kraksy doszło w okolicach Los Angeles.
Jego karierę reprezentowało Klutch Sport, czyli agencja menedżerska przyjaciela LeBrona Jamesa. Według TMZ Sports, zawodnik zmarł niedługo po tym, jak trafił do szpitala. Rozległe obrażenia nie dały szans na uratowanie jego życia i zdrowia.