Śląsk po czterech meczach prowadził w finałowej serii 3-1 i do szczęścia brakowało mu zaledwie jednego triumfu. Cały Wrocław przyszedłby do legendarnego obiektu, gdyby oczywiście mógł. W piątek w Hali Stulecia zmieściło się ponad 6 tysięcy widzów. Trener Legii jeszcze się łudził, że może nie wszystko stracone, choć nikt z takich opresji do tej pory nie wychodził. – Po dwóch zaciętych, ale zakończonych bez happy endu spotkaniach w Warszawie gramy we Wrocławiu, gdzie dwukrotnie wygraliśmy w tym sezonie i chcemy to zrobić po raz trzeci. Nie spuszczamy głowy, będziemy walczyć, nie chcemy kończyć sezonu już w piątek. Trochę odpoczęliśmy, z każdym meczem uczymy się grać przeciwko Śląskowi. Każde spotkanie decydowało się w samych końcówkach, musimy się skupić na detalach i wygrać ten kolejny mecz we Wrocławiu – mówił trener warszawian Wojciech Kamiński.
Skandal na meczu Legii! Poszarpali operatora kamery, kuriozalny powód. Zniszczono mu ubranie
Jego zawodnicy zaczęli fatalnie, od wyniku 11:27 w pierwszej kwarcie! W równie zaskakujący sposób nie tylko odrobili 18-punktowe straty w kolejnej odsłonie, pozwalając rywalowi zdobyć zaledwie 6 oczek (!), ale nawet wyszli na prowadzenie. Potem akcje liderów Śląska tego wieczoru Travice'a Trice'a i Kerema Kantera przywróciły wrocławianom rytm i od tego momentu zaczęli oni powiększać przewagę, do kilkunastu punktów. Śląsk grał lepiej w obronie i znowu trafiał niemal wszystko. Dwie minuty przed końcem kibice we Wrocławiu zaczęli już rzucać serpentyny na boisko. Za parę chwil mogli już oficjalnie świętować po zakończeniu spotkania, a tłum kibiców wyległ na parkiet. – Obiektywnie byliśmy słabsi – przyznał weteran Legii Łukasz Koszarek.
FIBA podjęła decyzję w sprawie mistrzostw świata! Dwie reprezentacje zostały wykluczone
Po raz ostatni koszykarski Śląsk został mistrzem Polski w 2002 roku, a na ławce trenerskiej siedział ten sam mag basketu ze Słowenii co obecnie – Andrej Urlep. I wtedy, i teraz przychodził ratować klub w trakcie sezonu i dokonał tego. Oczywiście nie zrobiłby tego bez odpowiednich wykonawców, z MVP sezonu zasadniczego Trice'em na czele. Dla Legii srebro to też wielki wyczyn, bo po raz ostatni w finale ligi koszykarzy grała 53 lata temu.