- Zgrupowanie na Florydzie jest elementem przygotowań do rundy wiosennej, ale turniej to zawsze turniej. Zagramy najlepiej, jak potrafimy. Chcemy wygrać! - odważnie deklaruje chorwacki trener Legii, który w USA po raz pierwszy sprawdzi nowe nabytki drużyny - Eduarda da Silvę (35 l.), Domagoja Antolicia (27 l.), Marka Vesovicia (26 l.) i Williama Remy'ego (26 l.). Największe oczekiwania i równie duża niepewność dotyczą Eduardo. Były gwiazdor Arsenalu przez ostatnie pół roku nie grał w piłkę. O tym, czy Brazylijczyk z chorwackim paszportem jest na dobrej drodze do powrotu do wielkiej formy, polscy kibice będą mogli się przekonać już w sobotę. O godzinie 21 czasu polskiego Legia w Orlando zmierzy się z Barceloną. Co prawda to nie ta Barca z Leo Messim i Luisem Suarezem, tylko mistrz Ekwadoru Barcelona Sport Club.
- Konfrontacja z pełnym temperamentu i z talentem do improwizacji południowoamerykańskim stylem gry okaże się dla nas bezcennym doświadczeniem - nie ukrywa Jozak.
Drugim rywalem ekipy z Łazienkowskiej będzie zdobywca Copa Libertadores z 2016 r. (odpowiednik naszej Ligi Mistrzów) Atletico Nacional Medellin.
Do USA Jozak nie zabrał m.in. Jakuba Czerwińskiego (wypożyczony do Piasta), Daniela Chima Chukwu, Dominika Nagy'a, Konrada Jałochy (odchodzi do Górnika Łęczna) i Tomasza Jodłowca. Dla kilku innych legionistów amerykański sen także może zakończyć się koszmarem, bo na Florydzie sztab szkoleniowy oceni przydatność dla drużyny jeszcze przynajmniej trzech graczy.
Udział we Florida Cup to dla Legii nie tylko prestiż i poligon dla nowych piłkarzy, ale również okazja do zarobienia sporych pieniędzy. Triumfator ubiegłorocznej edycji turnieju FC Sao Paulo wróciło do Brazylii nie tylko z okazałym pucharem, ale także z nagrodą w wysokości 150 tys. dol. Warszawianie mają zatem o co walczyć.