O pierwszej połowie lepiej nie pisać nic. Ale to byłoby na rękę piłkarzom obu drużyn, więc nie będziemy milczeć. Pierwszych 45 minut nie dało się oglądać. Śląsk Wrocław nie oddał ani jednego strzału na bramkę Mariana Kelemena. I nie chodzi o strzał celny. Mówimy o jakimkolwiek uderzeniu. "Jaga" nie była wiele lepsza. Stworzyła groźną sytuację w 30. minucie, kiedy Guilherme wyłożył piłke Cillianowi Sheridanowi, a ten nie pokonał Jakuba Wrąbla, choć powinien to zrobić. Ale to był jedyny strzał gospodarzy.
Na całe szczęście gol padł tuż po przerwie. Taras Romanczuk uderzył bardzo mocno i precyzyjnie na bramkę Śląska, dzięki czemu od 46. minuty prowadziła Jagiellonia. To wydarzenie trochę ożywiło mecz. Obie drużyny pokazały nieco więcej w ofensywie. Przewagę miała "Jaga", ale to Śląsk odpowiedział bramką i doprowadził do remisu. Kontratak gości i błąd jednego z obrońców wicemistrza Polski wykorzystał Michał Mak, wyrównując stan meczu w 64. minucie. Więcej goli kibice w Białymstoku nie oglądali, a do domów udali się z uczuciem ulgi, że druga połowa pozwoliła im zapomnieć o tej pierwszej.
Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław 1:1 (0:0)
Bramki: Taras Romanczuk 46 - Michał Mak 64
Żółte kartki: Damian Węglarz, Guti, Łukasz Sekulski - Łukasz Madej, Marcin Robak, Arkadiusz Piech
Jagiellonia: Kelemen 3 - Burliga 3, Guti 2, Runje 3, Guilherme 4 - Cernych 3 (79. Sekulski), Romanczuk 4 (65. Węglarz 3), Grzyb 3, Pospisil 4, Świderski 1 (46. Frankowski 3) - Sheridan 2
Śląsk: Wrąbel 3 - Jović 2, Celeban 3, Pawelec 3, Cotra 2 - Mak 3, Tarasovs 2, Chrapek 3 (71. Srnić 3), Madej 2 - Piech 2 (87. Łuczak), Robak 2