Lech Poznań - Manchester City. Manuel Arboleda: Jesteśmy przy nich biedakami ale powalczymy - WYWIAD+SONDA

2010-10-20 15:00

Dla Manuela Arboledy (31 l.) mecz z najbogatszym w Europie Manchesterem City ma szczególne znaczenie, przypomina mu początki kariery. Sześć lat temu, grając w biednym peruwiańskim klubie, pokonał bowiem innych finansowych potentatów - z Ameryki Południowej.

"Super Express": - Zaraz po losowaniu powiedziałeś nam, że mecz z Manchesterem City to najlepsze, co mogło ci się trafić… Podtrzymujesz te słowa?

Manuel Arboleda: - Tak, chociaż różnice w budżecie, zarobkach i wartości piłkarzy są ogromne, dzielą nas lata świetlne. Ale to przypomina mi sytuację sprzed sześciu lat. Wtedy grałem w biednym peruwiańskim Cienciano Cusco i spotkaliśmy się z bogatym argentyńskim Boca Juniors w finale Recopa Sudamericana, to taki odpowiednik europejskich pucharów w Ameryce Południowej. Do dzisiaj pamiętam, jakie to były różnice w finansach. Za samo wyjście na boisko w finale każdy gracz Boca Juniors otrzymywał 25 tysięcy dolarów. A my po 800 dolarów. Oni za pokonanie nas mieli obiecane po 80 tysięcy dolarów na głowę, my - 1600 dolarów. I tyle dostałem, bo to my wygraliśmy.

- Wtedy w Boca Juniors grał Tevez, dziś gra w Manchester City. Przy tobie wielki bogacz.

- Gdy grał w Boca Juniors mówiło się, że za jedną wypłatę Tevez mógłby kupić cały mój klub. Z piłkarzami, siłownią, piłkami i całym zapleczem. A teraz? Manchester City z wszystkich europejskich drużyn wydał w ostatnich latach najwięcej, więc porównania pod tym względem nie mają sensu.

- Lech jest w kiepskiej formie. Nie będzie kompromitacji?

- Nie będzie, bo Liga Europejska to co innego. Tu od początku dobrze nam idzie. Inni rywale, inna gra. W Ekstraklasie nie wiedzie nam się z kilku powodów, ale nie będę o nich mówił, takie rzeczy wyjaśniamy sobie w szatni. Mamy bardzo dobry zespół i możemy obronić tytuł.

- Naprawdę? Do Jagiellonii macie już 14 punktów straty…

- Ale mamy jeden mecz zaległy, więc to może być 11 punktów. W poprzednim sezonie Wisła miała właśnie taką przewagę, a mistrzostwo zdobył Lech. Nie straciłem wiary w mistrzostwo.

- Rozmawiasz z Lechem na temat nowego kontraktu. Jak idzie?

- Kiedy zobaczyłem pierwszą ofertę Lecha, to aż mnie zmroziło. Była bardzo kiepska. Ale rozumiem to, to zawsze jest gra między klubem a piłkarzem. Pierwsza propozycja z reguły jest bardzo niska, ale jestem przekonany, że kolejna będzie lepsza. Chcę zostać w Lechu i mam nadzieję, że klub ma taki sam cel.

Najnowsze