Za nami rewanżowe mecze ćwierćfinałów Ligi Europy! I trzeba przyznać, że nie brakowalo w nich emocji, bo mimo wyników, jakie padły tydzień temu, niemal w każdym tych spotkań kwestia awansu - przynajmniej do pewnego momentu - pozostawała sprawą otwartą.
Arsenal pojechał do Moskwy po zdecydowanym zwycięstwie 4:1 w Londynie. Był więc zdecydowanym faworytem, ale to CSKA bardzo długo dominowało. Od pierwszych minut gospodarze rzucili się na "Kanonierów" i nie pozwalali im praktycznie na nic. Po godzinie gry ich przewaga w sytuacjach bramkowych wynosiła 13:2. I co najważniejsze udało się to przełożyć na dwa gole. Wtedy do awansu brakowało ledwie jednego trafienia, ale goście się przebudzili. Gol na 1:2 uspokoił sytuację, a Rosjan dobił jeszcze Aaron Ramsey w samej końcówce spotkania.
CSKA Moskwa - Arsenal 2:2
Bramki: Chalov 39, Nababkin 50 - Welbeck 75, Ramsey 92
Już po pierwszym meczu na swoim stadionie z półfinałem powoli witało się Atletico Madryt, które pokonało Sporting Lizbona 2:0. U siebie Portugalczycy nie zamierzali się jednak poddawać. Mieli zdecydowaną przewagę i już w pierwszej połowie wyszli na prowadzenie, a "Los Colchoneros" do ostatniego gwizdka musieli drżeć o to, by nie stracić bramki, która doprowadziłaby do dogrywki. Ostatecznie Sportingowi nie udało się po raz kolejny trafić do siatki i to zespół Diego Simeone powalczy o finał rozgrywek.
Sporting Lizbona - Atletico Madryt 1:0
Bramka: Montero 28
To, co wydarzyło się z Lizbonie czy Moskwie było jednak niczym w porównaniu do emocji, jakich doświadczyliśmy w Marsylii i Salzburgu. W tym pierwszym mieście miejscowy Olympique podejmował RB Lipsk po porażce 0:1 w pierwszym spotkaniu. Choć gospodarze mieli plan, by od razu ruszyć do odrabiania strat, to gola stracili już w drugiej minucie. W ciągu siedmiu kolejnych wyszli jednak na prowadzenie, a pod koniec pierwszej połowy jeszcze je podwyższyli. Wynik 3:1 dawał im awans. Ale po przerwie Lipsk znowu trafił i w tym momencie to on był w półfinale LE. Wtedy dał o sobie znać Dimitri Payet. Po kapitalnej akcji i jeszcze ładniejszym strzale Marsylia prowadziła 4:2, a gości w końcówce dobił jeszcze Hiroki Sakai.
Olympique Marsylia - RB Lipsk 5:2
Bramki: Ilsanker 6 (sam.), Sarr 9, Thauvin 38, Payet 60, Sakai 94 - Bruma 2, Augustin 55
Największy dramat wydarzył się jednak we wspomnianym Salzburgu. Tam gospodarze musieli odrabiać straty z pierwszego spotkania, kiedy to przegrali z Lazio 2:4. Pierwsza połowa nie przyniosła goli, a na początku drugiej do siatki trafił niezawodny Ciro Immobile. Wtedy w dwumeczu było już 5:2 i wydawało się, że gospodarze nie mają szans na awans. Szczególnie, że rzymianie byli o krok od strzelenia na 2:0. Ale wtedy zawodnicy Red Bulla rzucili się do ataku. Najpierw wyrównali, a później w ciągu sześciu minut trzy razy pokonali bramkarza rywali. Do końca meczu Lazio nie zdołało trafić na 2:4 i doprowadzić do dogrywki, a to oznacza, że w półfinale LE dość niespodziewanie zameldowała się ekipa z Salzburga.
Red Bull Salzburg - Lazio Rzym 4:1
Bramki: Dabbur 56, Haidara 72, Hwang 74, Lainer 76 - Immobile 55
Losowanie par półfinałowych już w piątek 13 kwietnia o godz. 12:00. Sport.se.pl zaprasza na relację na żywo!