Mamy radę: Panie premierze, to może sam pan zostanie zapiewajłą na takim sektorze? Tylko że będzie trzeba zejść z wygodnej loży i zrezygnować z cateringu w przerwie meczu.
Nic dziwnego, że po siedmiu minutach zziębniętym kibicom nie chciało się dopingować beznadziejnie grających kadrowiczów. W przerwie pewnie pan premier miał dostęp do suto zastawionych stołów, a kibice nie. W punktach gastronomicznych były kolejki, w niektórych brakowało kawy i herbaty.
Więc może niech pan premier daruje sobie ocenianie tych ludzi. Chodzi o minimum przyzwoitości.