Spis treści
- Wielki niefart Mosóra i Kozubala
- Precyzyjny „rogal” Gruzina, pewny karny Kałuzińskiego
- Różne odmiany „zamroczenia”
- Dwa koszmary Michała Rakoczego
Po wtorkowym niesmaku, jaki pozostawił polskim kibicom występ zespołu narodowego w Helsinkach, z niepokojem czekaliśmy na pierwszy występ podopiecznych trenera Adama Majewskiego w mistrzostwach Europy U-21. Kilka godzin przed inauguracyjnym gwizdkiem na stadionie w Żilinie selekcjoner przedłużył kontrakt z PZPN na kolejny cykl eliminacyjny, do ME 2027.
To był wyraz zaufania do jego pracy, ale i nadziei na sukces na słowackich boiskach. Tych nadziei – a może raczej ambicji – nie krył w rozmowie z „Super Expressem” Mariusz Fornalczyk, deklarując chęć wyjścia z (mocnej) grupy. I to właśnie on był najjaśniejszą postacią ekipy Biało-Czerwonych w starciu z nieco chaotycznymi, ale też nieobliczalnymi Gruzinami.
Wielki niefart Mosóra i Kozubala
W 1. połowie niemal wszystkie statystyki (posiadanie piłki, liczba podań itp.) przemawiały właśnie za nimi. Ale to nasi dwukrotnie przyprawiali polskich kibiców o szybsze bicie serc. Najpierw po „główce” Ariela Mosóra, potem po uderzeniu Antoniego Kozubala, piłka lądowała jednak na słupku gruzińskiej bramki!
Precyzyjny „rogal” Gruzina, pewny karny Kałuzińskiego
Rywale tak dobrych okazji nie mieli, ale krótko po przerwie – po stałym fragmencie – stworzyli ją sobie i wykorzystali. Po niefortunnej „główce” Filipa Szymczaka, piłka spadła na nogę Nodara Łominadze, który technicznym strzałem „zakręcił” piłkę w górny róg naszej bramki, poza zasięgiem Kacpra Tobiasza.
Podopieczni Majewskiego w eliminacjach – i nie tylko – wychodzili jednak z podobnych tarapatów. Tak stało się i tym razem: imponujący już przed przerwą dynamicznymi indywidualnymi rajdami Fornalczyk raz jeszcze zerwał się do szarży w 70. minucie. Nie po raz pierwszy przeciwnicy ratowali się faulem – tym razem jednak już w polu karnym, tuż przy jego linii. VAR potwierdził werdykt arbitra na murawie, a Jakub Kałuziński z zimną krwią „jedenastkę” wykorzystał.
Różne odmiany „zamroczenia”
Polacy starali się wykorzystać chwilowe „zamroczenie” rywala. Blisko zdobycia gola – po centrze Kałuzińskiego - był Patryk Peda, ale Luka Charatiszwili w ekwilibrystyczny sposób zdołał piłkę po jego „główce” sparować! Kilka chwil później „zamroczenie decyzyjne” najwyraźniej dopadło trenera Majewskiego: w miejsce siejącego nieustanne zagrożenie w szeregach Gruzinów Fornalczyka wprowadził Michała Rakoczego.
Dwa koszmary Michała Rakoczego
Tenże zaś w doliczonym czasie gry zapisał się dwiema pamiętnymi – choć fatalnymi w skutkach – zagraniami. Najpierw tak nieskutecznie próbował „odprowadzić” na aut bramkowy piłkę, że zza jego pleców „wydzióbał” mu ją na linii końcowej Giorgi Maisuradze, dzięki czemu Vasilios Gordeziani z metra wpakował ją do polskiej bramki!
60 sekund później ekspiłkarz Cracovii mógł dać nam jeden punkt! Stanął oko w oko z Charatiszwilim i… nie zdołał go w tej idealnej sytuacji pokonać. Statystyki tego gracza, zamieszczone w poniższej grafice, mówią więcej niż jakiekolwiek słowa… Wysiłek całej drużyny poszedł na marne.
W sobotę rywalem Biało-Czerwonych będą Portugalczycy, którzy w środę bezbramkowo zremisowali z Francją.
Polska – Gruzja 1:2 (0:0)
0:1 Łominadze 55. min, 1:1 Kałuziński 73. min (karny), 1:2 Gordeziani, 90+4. min
Sędziował: Alexander Dudic (Szwajcaria). Widzów: 2218.
Polska: Tobiasz – Peda, Mosór, Gurgul – Marczuk Ż, Kałuziński, Kozubal (90+5. Łęgowski), Pyrka (64. Szmyt) – Kozłowski (64. Pieńko Ż), Fornalczyk (82. Rakoczy) – Szymczak (64. Bogacz)
Gruzja: Charatiszwili – Maisuradze Ż, Sazonow, Chwadagiani, Azarow Ż – Sigua (80. Gordeziani), Łominadze (66. O. Mamageiszwili) , Gagnidze Ż (90+5. Odiszwili) – Odiszaria (80. Jegojan), Abuaszwili (66. G. Mamageiszwili Ż), Kwernadze Ż
