– Na co polski kibic powinien się realnie nastawić przed meczem z Niemkami?
Dla mnie ten mecz, nasza dyspozycja i dyspozycja Niemek to mimo wszystko jest pewien znak zapytania. Niemki po zmianie selekcjonera zdecydowanie poprawiły grę w obronie, co widać po liczbie bramek, jakie tracą, to duża różnica na plus. Ale ja właśnie w linii obrony widzę najsłabsze punkty Niemek. Biorąc pod uwagę, kogo my mamy tam w ataku, to wyczuwam szanse na to, że Ewa będzie w stanie poszarpać i coś dla nas wykreować. Oczywiście Niemcy są zdecydowanym faworytem.
– I to takim bardzo, bardzo zdecydowanym...
– Wszelakie przewidywania stawiają nas na ostatnim albo przedostatnim miejscu, jeżeli chodzi o szanse na tych mistrzostwach. Ale piłka lubi niespodzianki i kiedyś ta niespodzianka musi się zdarzyć. Nie lubię oczywiście bujać w obłokach, ale przypomnę, że Niemki nie wyszły z grupy na ostatnim mundialu i też się nikt absolutnie tego nie spodziewał. Nie lubię minimalizmu i nie lubię wychodzić na boisko z założeniem "przegrajmy jak najmniej". Widzę ten entuzjazm, to dla nas debiut. Mamy też objawienie ostatnich miesięcy w naszej kadrze. Liczę, że Paulina Tomasiak będzie odkryciem tego Euro, tak jak kiedyś była Ewa Pajor, którą cała Europa już doskonale zna od wielu lat. Tomasiak może być taką piłkarką, na którą Europa zwróci uwagę, bo to jest fenomen pod względem fizjologicznym i wytrzymałościowym.
ZOBACZ TEŻ: Ewa Pajor nie ukrywa piłkarskich fascynacji Cristiano Ronaldo. Tak zaczęła się jej pasja
– Niemal wszystkie oczy będą zwrócone na Ewę, zwłaszcza po takim sezonie w Barcelonie...
– A to nie był nawet jej najlepszy sezon, porównywalny do cyklu 18/19 w Wolfsburgu. Wiem, że w Polsce wybrzmiewa to, że Ewa nagle zaczęła wspaniale grać w piłkę. Przez wiele lat jej sukces "marketingowo" w Polsce nie wybrzmiewał. Cztery finały Ligi Mistrzyń, królowa strzelców Bundesligi, która jest i tak cały czas lepsza od ligi hiszpańskiej. Więc Ewa była w Polsce niedoceniana, po prostu ludzie nie mieli w Polsce świadomości, na jakim poziomie ona na co dzień funkcjonuje, grając w klubie TOP-2 w Europie, obok Olympique Lyon.
ZOBACZ TEŻ: Potężna szpilka w kierunku Cezarego Kuleszy! Kuba Wojewódzki nie miał żadnych hamulców
– Barcelona to jednak działa na wyobraźnię. Trochę zaczęła Ewa Pajor wyskakiwać z lodówki...
– Gdy odchodziła, to już nie był ten sam Wolfsburg. Jasne, w Europie nadal się liczył, rządził obok Lyonu. Ale kiedy Ewa tam przychodziła, klub miał za sobą dwa zwycięstwa w finale Ligi Mistrzyń. Wchodziła do absolutnego topu, jak ktoś trafnie powiedział: „wchodziła do szatni gwiazd”. I to było w 2015 roku. Wtedy miała problem, żeby się odnaleźć. Teraz – w Barcelonie – nie miała żadnego. Tym, co pokazała na boisku, udowodniła, że jest piłkarką światowej klasy. Nie potrzebowała czasu na adaptację, mimo że przeszła do drużyny o zupełnie innym profilu niż Wolfsburg. I przede wszystkim — z nieporównywalnie większymi oczekiwaniami. Do tego doszło gigantyczne zainteresowanie w Polsce. Miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy z lodówki albo pojawi się w Tygodniku Wędkarskim. Telewizje śniadaniowe, wszystkie możliwe media — wszyscy chcieli ją mieć. Mamy marketingowo-sportową lokomotywę. Ale to też ogromna zmiana dla samej Ewy. Trzeba było nauczyć się żyć z tym nagłym, ogromnym zainteresowaniem – głównie polskich, ale też zagranicznych mediów. Pamiętam sytuację przed meczem Barcelony z Wolfsburgiem: "Kicker" chciał zrobić z nią wywiad, ale z Barcelony przyszła informacja, że zainteresowanie Ewą jest tak duże, że... Niemcom trzeba muszą odmówić.
Miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy z lodówki albo pojawi się w Tygodniku Wędkarskim. Telewizje śniadaniowe, wszystkie możliwe media – wszyscy chcieli ją mieć. Mamy marketingowo-sportową lokomotywę. Ale to też ogromna zmiana dla samej Ewy – Joanna Tokarska o rosnącej popularności Ewy Pajor.
