Kibole Widzewa skatowali piłkarzy ręcznych! Trzech sportowców w szpitalu [ZDJĘCIA]

2015-12-09 8:10

Skandal przed meczem piłki ręcznej juniorów młodszych w Łodzi! Zawodnicy Piotrkowianina Piotrków Trybunalski zostali skatowani przez kiboli Widzewa, którzy w hali, gdzie miało odbyć się spotkanie, świętowali 105. rocznicę utworzenia ich klubu. Trzech pobitych sportowców trafiło do szpitala.

Do tych bulwersujących wydarzeń doszło w minioną sobotę. Na obiektach Chojeńskiego Klubu Sportowego przy ul. Kosynierów Gdyńskich od rana odbywał się piłkarski turniej kibiców Widzewa. W tym samym miejscu na godzinę 18.30 wyznaczony był mecz ligowy piłki ręcznej juniorów młodszych między drużynami ChKS a Piotrkowianinem.

Gdy zawodnicy gości podjechali swoim busem na parking i chcieli wejść przez bramę na teren klubu, zostali zaatakowani przez wychodzących stamtąd kilku pseudokibiców Widzewa. Pięciu młodych piłkarzy ręcznych zostało rannych. Trzech z nich trafiło do szpitala, dwóch wymagało opatrzenia ran na miejscu.

Sprawców pobicia szuka teraz łódzka policja. - Informacje o zdarzeniu otrzymaliśmy około godziny 18 od załogi pogotowia ratunkowego, która została wezwana na miejsce - mówi Radosław Gwis z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Napastników było pięciu, niestety - gdy przyjechaliśmy na miejsce, już ich nie zastaliśmy. Zabezpieczyliśmy monitoring, przesłuchaliśmy świadków, wylegitymowaliśmy 40 uczestników tego turnieju kibiców, nikogo jednak nie zatrzymaliśmy. Prowadzimy też działania pozaprocesowe. Nad zatrzymaniem sprawców pracują policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi wspierani przez funkcjonariuszy z komendy wojewódzkiej.

Policjanci mają żal do władz ChKS, że nie zostali powiadomieni o imprezie kibiców.

- My tylko wynajmowaliśmy im halę - tłumaczy Piotr Czaplarski z ChKS. - Jesteśmy biednym klubem, żyjemy z wynajmowania naszych obiektów. Niejednokrotnie takie turnieje już się u nas odbywały, po nich organizowaliśmy mecze ligowe i nic się nie działo. Teraz być może też do niczego by nie doszło, gdyby nie to, że część zawodników z Piotrkowa miała na sobie koszulki Łódzkiego Klubu Sportowego (znienawidzonego przez kibiców Widzewa - red.), z którym mieszkańcy tego miasta sympatyzują.

Trener Piotrkowianina Zenon Kurzydlak uważa jednak, że jego zawodnicy zostali zaatakowani bez powodu. - Nie widziałem, by mieli na sobie jakieś emblematy ŁKS - mówi. - Gdyby na naszym miejscu była drużyna z innego miasta, pewnie też by oberwała.

Działacze z Piotrkowa chcą przykładnego ukarania ChKS. Domagają się też zamknięcia hali do czasu wyjaśnienia sprawy. Wszyscy pobici zawodnicy zostali już wypisani ze szpitala.

Najnowsze