"Super Express": - Niemcy oskarżają pana o napaść na trenera Gudmunssona, żądają od europejskich władz piłki ręcznej pańskiej dyskwalifikacji.
Tałant Dujszebajew: - To skrajna bezczelność Teraz chcą dyskwalifikacji, a może potem mojej śmierci? Ale mojej głowy nigdy nie dostaną. Niech od razu wystąpią o to, żeby rewanż zaczął się od stanu 10:0 dla nich. Jak żądać, to na całego!
- Niemiecka prasa pisze, że to pan jest winien, bo stracił pan kontrolę nad swoim zachowaniem.
- Niemiecka prasa! Widzicie, jak manipulują, jak stają po stronie swojego trenera, swojej drużyny, jak podgrzewają atmosferę. Chciałbym, abyście wy, polskie media, bronili nas, VIVE Targi Kielce. Nie pozwolę, aby kłamali. Winien jest islandzki trener, który zachował się skandalicznie. Ja nie zrobiłem nic złego. Nic!
Przeczytaj również: Sławomir Szmal i Mariusz Jurkwiewicz wyróżnieni w Lidze Mistzów
- Z relacji świadków wynika jednak, że ruszył pan po meczu w jego stronę, aby wszcząć bójkę .
- Owszem, doskoczyłem do niego, ale nie po to, żeby się bić. Powiedziałem mu tylko, co sądzę o jego zachowaniu. Różne rzeczy widziałem, ale tego, co on wyprawiał - nigdy wcześniej. Na konferencji prasowej pokazałem, co ten pan robił. W trakcie meczu nagle spojrzał na mnie, złapał się za krocze, potem podniósł rękę do ust, wiadomo, co sugerując. Zamurowało mnie.
- Ale Gudmunsson odpowiada, że pan kłamie .
- Zaraz po meczu doskoczyłem do niego, żeby powiedzieć mu również, iż nie okazuje mi szacunku. Bo ja zawsze podaję rękę trenerowi rywala i sędziom. On tego nie zrobił. A zarzucając mi kłamstwo, po raz kolejny okazał mi brak szacunku.
- Pan też był złośliwy, przekręcając jego imię na konferencji. Mówił pan "Gudmondsson Gudmondsson" A on na imię ma Gudmundur. To była prowokacja?
- Nie. Mój islandzki nie jest doskonały. Niemcy też moje nazwisko różnie wymawiają, ale o takie rzeczy nie zamierzam się obrażać. A co do tego pana. Niemiecka prasa robi z niego aniołka, a ze mnie diabła. To dopiero hipokryzja! Sprawdźcie zachowanie Gudmondssona. Ile ten człowiek wywołał konfliktów w Bundeslidze, jak się zachowywał jako trener Islandii. Lista jego występków jest bardzo długa, a teraz odgrywa niewiniątko.
- Rewanż to będzie wojna. Może Niemcy podkręcają atmosferę, bo nie są pewni swojego awansu?
- Tak może być! Wygraliśmy czterema golami, awans jest sprawą otwartą. Ta wygrana to sukces, bo nasz rywal, wraz z Barceloną, gra obecnie najlepszą piłkę w Europie. Będzie bardzo ciężko, ale widać, że się nas boją, skoro z premedytacją rozpętują taką kampanię przeciwko mnie.
- W Kielcach nie podaliście sobie ręki z trenerem rywala. Jak będzie w poniedziałek?
- Nie mam bladego pojęcia, co tam się wydarzy. Wiem tylko, że będzie bardzo gorąco.