- Ale ta Ziemia mała - powiedział Felix Baumgartner, gdy otworzyły się drzwi jego kapsuły, która wyniosła go na wysokość 38 kilometrów.
Nim to jednak nastąpiło, w bazie Roswell rozważano, czy nie przerwać misji. Wiatr tuż nad powierzchnią ziemi był zbyt mocny. Gdy już podjęto decyzję o skoku, zaczęły się problemy techniczne.
Baumgartner zgłosił kłopoty z ogrzewaniem kombinezonu (bez ogrzewania wszystkie jego płyny ustrojowe wyparowałyby). Austriackiemu kaskaderowi zaparowała część hełmu.
Na szczęście udało się naprawić ten problem i Baumgartner mógł wyskoczyć.
ZOBACZ: Felix Baumgartner - skok na YOUTUBE
Podczas lotu - jak przyznawał już po samym skoku Austriak - było zagrożenie, omdlenia. A to mogłoby się zakończyć tragicznie.
Komentujący skok w TVN 24 Mirosław Hermaszewski, jedyny Polak, który był do tej pory w kosmosie, przyznawał, że zadrżało mu serce, gdy zobaczył obracającego się w powietrzu Baumgartner.
Właśnie podczas tych obrotów istniało niebezpieczeństwo zasłabnięcia. Tak się jednak nie stało, a misja Red Bull STRATOS zakończyła się powodzeniem.