"Super Express" - Nie peszy pana rola faworyta?
Konrad Czerniak: - Nie, raczej mobilizuje. Jestem gotowy, by stawić czoło wyzwaniu. Nauczyłem się tego bez psychologa. Bo najlepszym psychologiem jest mój trener, Bartosz Kizierowski.
- To lepiej czy gorzej, że Phelps nie wystartuje?
- Ani lepiej, ani gorzej. Po prostu go nie będzie, i tyle.
- Za to zęby na sukces ostrzy sobie Paweł Korzeniowski.
- Po to trenuje, by być najlepszy. Wszyscy rywale są równi, ale bardzo sympatycznie byłoby się ścigać razem w finale. Dobrze się z Pawłem rozumiemy i będziemy się wzajemnie dopingować.
Paweł Korzeniowski: Medal na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro jest moim marzeniem
- Jak oceni pan swoją formę w porównaniu z ubiegłym rokiem?
- Wydaje mi się, że przygotowany jestem lepiej, wzmocniłem dynamikę i siłę. Sporo ćwiczyłem w siłowni i przybyło mi dwa kilo mięśni.
- Jakie ma pan ambicje w innych konkurencjach?
- Na pewno chciałbym pobić rekordy życiowe na 50 m motylkiem i 100 m kraulem. Bardzo miłe byłyby miejsca w finałach, bo jak dotąd nie pływałem w finałach największych imprez na tych dystansach.
- Czy już się pan zadomowił na dobre w Hiszpanii?
- Sześć lat pobytu robi swoje. Przez miniony rok trenowałem w Madrycie, a w grudniu - w hiszpańskich górach Sierra Nevada. Hiszpania mi się podoba. Biorę pod uwagę, że mógłbym tam osiąść na stałe, ale nie planuję życia na dłuższą metę. Powrót do Polski jest równie prawdopodobny. Albo wyjazd do innego kraju.