"Super Express": - Skrócenie dystansu to dobra decyzja?
Paweł Korzeniowski: - Na sto procent jest to właściwa droga. Na 200 metrów byłbym najstarszy w czołówce światowej, trudniej byłoby mi poprawić rekord życiowy. Dystans 100 m daje mi większe szanse na medal olimpijski w Rio.
- Skraca wysiłek o połowę.
- Kiedyś wydawało mi się, że krócej znaczy lżej. Ale to nieprawda. Setka jest bardziej intensywna, wymaga wygenerowania więcej mocy i dynamiki. Dlatego znacznie więcej niż dotąd trenowałem w siłowni. Ważę teraz 86 kg, o 3 kg więcej niż rok temu. I podciągam się na drążku w sumie sto razy w trakcie jednego treningu. Więcej niż rok temu.
- Uwiera pana brak medalu olimpijskiego w kolekcji?
- Ten medal jest moim marzeniem, które postaram się spełnić. Bo igrzyska w Rio będą ostatnimi z moim udziałem.
- Kibicuje pan Jerzemu Janowiczowi?
- Oglądam tenis w telewizji, ale temu zawodnikowi z wiadomych przyczyn nie kibicuję (była sympatia Korzeniowskiego, Marta Domachowska, związała się z Janowiczem - red.). Raczej Federerowi, Djokoviciowi lub siostrom Radwańskim.
- Znalazł pan pociechę u innej dziewczyny?
- Nie, jestem singlem. Nadal szukam partnerki. Tylko nie bardzo mam czas dla dziewczyn. Igrzyska są priorytetem. Chyba żeby udało się jednak kogoś poznać.