"Super Express": - Tour de France już za nami. Jak pan ocena występ Rafała Majki?
Oleg Tińkow: - Bardzo dobrze, bardzo dobrze (te słowa wypowiada czystą polszczyzną).
- Mówi pan po polsku?!
- Troszeczkę. To między innymi zasługa mojej żony. Jej dziadkowie pochodzą z Polski. Z waszym językiem miałem też do czynienia lata temu, gdy zaczynałem rozkręcać biznes. Bardzo dobrze znam Bazar Różyckiego, Warszawę Wschodnią. Tam robiłem interesy. A teraz kontakt z waszym językiem mam między innymi dzięki Majce.
Zobacz: Rafał Majka: Pokazałem, że jestem kozakiem
- Spodziewał się pan, że tak dobrze pojedzie?
- Skłamałbym, gdybym powiedział, że przewidziałem mu wygranie dwóch etapów. Rafał miał pomagać Alberto Contadorowi, ale na 10. etapie nasz lider doznał ciężkiej kontuzji i plan A upadł. A plan B zakładał wolną rękę dla Majki i Rafał świetnie to wykorzystał. Myślę, że gdyby od początku mógł jechać na siebie, to skończyłby Tour de France na podium. Ale co się odwlecze To chłopak z tak ogromnym potencjałem, że moim zdaniem już za rok wygra któryś z wielkich wyścigów. Może Giro d'Italia, a może właśnie Tour de France.
- Po tym jak Majka wygrał swój pierwszy etap, rozpłakał się pan w trakcie udzielania wywiadu. Często pan płacze?
- Nie. Jestem facetem, więc nie rozpłakuję się co chwila. Ale to był wyjątkowy moment! Po wycofaniu się Contadora byliśmy załamani, zszokowani, byliśmy w depresji! Od wielu miesięcy szykowaliśmy się do tego wyścigu, na przygotowania poszły miliony, a wszystko w jednym momencie przepadło. Atmosfera była tragiczna, ale Majka przywrócił nas do żywych. No to się popłakałem
- Kilka dni temu pojawiła się plotka, że w zamian za wspaniałą jazdę obiecał mu pan luksusowe auto - Astona Martina. To prawda?
- Czego to ludzie nie wymyślą, albo inaczej, czego to ludzie nie przekręcą. Temat samochodu pojawił się tylko w żartach. Ale mam dla Majki bardzo konkretną nagrodę, właśnie podpisałem z nim nowy, trzyletni kontrakt. To dla niego najważniejsze, a nie to, czy dostanie Martina, albo jakieś inne Ferrari.
- Słyszałem opinie, że chce pan zbudować kolarską Chelsea. Jak się panu podoba takie określenie?
- W ogóle mi się nie podoba.
- Dlaczego?
- Bo buduję kolarską Barcelonę. Zawsze chcę tworzyć coś, co potem będzie najlepsze, a Barcelona jest synonimem produktu najwyższej jakości. Moja grupa ma liderować nie tylko pod względem wyników. Chcemy być pionierami również w technologii, w żywieniu, we wszystkich możliwych aspektach. Moim marzeniem jest, aby wznieść kolarstwo na najwyższy poziom. A Majka jest i będzie ważną częścią tego planu. Bo wierzę w Europę Wschodnią. Wprawdzie Majka to nie Rosjanin, ale jest Słowianinem. A dla mnie to ma bardzo duże znaczenie. Chcę pokazać, że my Słowianie też możemy robić wielkie rzeczy.
Zobacz: Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Rafał Majka chce wygrać Tour de France!
Oleg Tińkow
Urodzony 25 grudnia 1967 roku
Narodowość: Rosjanin
Syn syberyjskiego górnika, działalność w biznesie zaczynał w latach 80., gdy rzucił studia. Stworzył między innymi od podstaw browar Tinkoff, produkując piwo wysokiej jakości, skierowane do młodych, dobrze sytuowanych klientów. W 2007 roku sprzedał ten biznes za 167 mln euro i założył Tinkoff Bank, który zrewolucjonizował internetowy rynek finansowy w Rosji. Zdaniem magazynu "Forbes" Tinkow zajmuje 75. miejsce na liście najbogatszych Rosjan. Kolarstwem interesował się od najmłodszych lat. Był nawet mistrzem Syberii, ale karierę przerwało powołanie do wojska. Znany z tego, że sam przejeżdża trasę, po której potem jadą kolarze.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail