Zaczęło się od narośli.
- Tę narośl mam od wielu lat, ale kilka miesięcy temu zrobiła się dużo większa i uniemożliwiła mi normalne treningi. Gdybym wiedział, że będzie tak mi dokuczać, to usunąłbym ją zaraz po sezonie halowym - mówi Wojciechowski, pokazując zgrubienie o powierzchni 2 centymetrów z lekko otwartą szramą pomiędzy kciukiem i palcem wskazującym.
Skok o tyczce. Rekordowy skok Piotra Liska
- Teraz jest mniejsza, bo kilka tygodni temu dostałem specjalny zastrzyk. Po nim zaczęły się jednak inne problemy. Miałem zakłócenia czucia. To tak, jakby w rękę, która ścierpnie, ktoś mnie uszczypnął, a ja nie czułbym, które to dokładnie miejsce - tłumaczy. - Po zastrzyku i zmniejszeniu narośli mogłem trzymać tyczkę, ale nie miałem czucia i pewności, czy tyczka dobrze leży w dłoni, czy nie przesuwa się w niej przed założeniem tyczki do dołka. Ale na szczęście z każdym dniem jest coraz lepiej.
W Szczecinie podczas Memoriału im. Kusocińskiego były mistrz świata uzyskał swój najlepszy wynik w sezonie letnim - 5,50. Do minimum na ME w Zurychu brakuje mu 15 cm.
- Start w Szczecinie i wynik był dla mnie przełomem pod względem mentalnym - mówi z dużym optymizmem. - Przestałem myśleć o problemie z dłonią. Do sezonu jestem przygotowany dobrze. Wierzę, że stać mnie na regularne skakanie powyżej 5,60, a z naroślą rozprawię się po sezonie - zapowiada Wojciechowski.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail