Sport był okropnie męskim zajęciem
Na pewno nie należała do łatwych osób i już od najmłodszych lat pokazywała charakter. Choć rodzice nadali jej imiona Kazimiera Leokadia, ona zdecydowała, że należy do niej mówić Lilka. Gdy dorosła, stała się dla wszystkich Haliną.
Mieszkała przy ulicy Grochowskiej w dużym mieszkaniu z rodzicami i bratem. To właśnie on jako pierwszy otworzył dla niej drzwi do sportu. Sam był zresztą piłkarzem. Chodziła z Tadeuszem na boisko i jak wspominała:
Uważałam się za niezmiernie zaszczyconą, kiedy w braku innego towarzystwa byłam nawoływana do odkopywania piłki. Kończyło się to jednak zawsze wyrokiem "nie masz o tym pojęcia". Istotnie, i ja sądziłam, że nie mam o tym pojęcia i nigdy go mieć nie będę. Sport to było dla mnie takie okropnie męskie zajęcie, jak: wojna, pojedynek, kariera
Bo to nie był czas kobiet w sporcie. Przed Konopacką znana była w Polsce chyba jedynie rowerzystka Karolina Kocięcka, nazywana przez prasę latającą diablicą ze względu na wytrzymałość oraz szybkość. W przeciwieństwie do niej, Halinę opisywano jako piękną kobietę, która –
nosiła się niesłychanie elegancko, stąd przy okazji różnego rodzaju zawodów była prawdziwą ozdobą stadionów. Wystarczyłoby przypomnieć z kroniki życia towarzyskiego II Rzeczypospolitej długą listę prominentnych osobowości, w tym jednego premiera, które szalały za tą – jak pisała ówczesna prasa – kobietą posągowej urody
Stanowiła fenomen o charakterze, który dzisiaj nazwalibyśmy celebryckim. W przeciwieństwie do współczesnych celebrytek i celebrytów, Konopacka reprezentowała sobą coś więcej niż dieta pudełkowa.
Była sportsmenką i poetką
Urodziła się w czasach, w których Polska jeszcze nie istniała. Dlatego wybór studiów, którego musiała dokonać już po odzyskaniu niepodległości, miał charakter polityczny. Niedziwne chyba, że poszła na Wydział Filologii Polskiej UW. Pochodziła przecież z dobrej rodziny mieszczańskiej.
W 1919 roku przystąpiła do AZS-u – organizacji, odgrywającej ogromną rolę w kształtowaniu patriotycznych postaw młodzieży dwudziestolecia. Tam została wypatrzona przez francuskiego selekcjonera polskich lekkoatletów. Uznał, że ta dziewczyna ma idealne warunki do rzutu dyskiem – 181 cm wzrostu, długie ręce i nogi, może niespecjalnie umięśnione. Za to świetna koordynacja ruchowa.
Maurice Baquet miał nosa. Konopacka szybko stała się największą chlubą klubu i w ciągu paru miesięcy treningów nieoficjalnie pobiła rekord świata:
Przy rzucie nie znać żadnego wysiłku, wszystkie obroty, skłony, wychylenia, wreszcie sam rzut dysku zaskakująco proste, naturalne.(...) Jeden z rzutów szczególnie daleki. Wystarczyła chwila i zainteresowanie przeistacza się w podniecenie. Biegają, mierzą, biegają. Nagle sensacja – rekord świata!
– pisał zachwycony naoczny świadek Stefan Flukowski w 1925 roku.
Na oficjalny rekord przyszło jej poczekać jeszcze rok. Rok przyszło jej poczekać także na poetycki debiut, gdyż w wolnych chwilach pisała wiersze. Wydane zostały w 1926 w miesięczniku „Skamander” obok poezji Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Kazimiery Iłłakowiczówny. Kilka lat później opublikowała autorski tomik. Z miejsca stał się lekturą szczególnie modną na salonach.
Wiersze to grzech młodości
W późniejszych latach swojego życia wspominała:
Wiersze to grzech mej młodości. […] Niektórym to przechodzi, innym nie. Mnie to przeszło, ale nie wstydzę się tego, co napisałam
Jej stosunek do sportowych osiągnięć był z perspektywy czasu zdecydowanie bardziej przychylny. Być może ze względu na ich międzynarodowy wymiar.
Pierwszy sukces, jakim wsławiła się w historii polskiego sportu, miał miejsce podczas Światowych Igrzysk Kobiet. Była to impreza, którą zorganizowano czterokrotnie w latach 1922-1934. Program obejmował początkowo jedynie konkurencje lekkoatletyczne, później także koszykówkę oraz piłkę ręczną. Te w 1926 roku miały miejsce w Göteborgu. I był to debiut naszej reprezentacji.
Wraz z Haliną Konopacką do Szwecji wyjechały: Antonina Taborowicz (skok wzwyż), Janina Grabicka (bieg na 60 metrów) oraz Wacława Sadowska (skok w dal). Choć wszystkie cztery dały z siebie wszystko, plasując się w pierwszej dziesiątce w swoich dyscyplinach, tylko Konopacka przywiozła do kraju medale. W pchnięciu kulą otrzymała brąz. W rzucie dyskiem zdobyła złoto i pobiła dotychczasowy rekord świata. Tym samym ustanowiła także pierwszy polski rekord w lekkoatletyce. Cóż, że pobiła go dwa lat później podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w Amsterdamie.
Narodowe złoto
Jej sportowe osiągnięcia oraz wielostronne talenty to zaledwie wierzchołek góry lodowej niezwykle barwnego życia. W 1939 roku, wspólnie m.in. ze swoim mężem Ignacym Matuszewskim (byłym Ministrem Skarbu), wywiozła z Narodowego Banku Polskiego 75 ton złota. Początkowo dotarło ono do Rumunii, potem do Francji a wreszcie zdecydowano podzielić je na trzy części i rozlokować w Wielkiej Brytanii, Kanadzie oraz Stanach Zjednoczonych. Do tych ostatnich dotarła również Halina Konopacka. Zmarła na Florydzie 28 stycznia 1989 roku. 18 października 1990 jej prochy spoczęły na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.
Polecany artykuł: