- Teraz Przemek Iżycki, fizjoterapeuta, który dołączył do nas w środku zimy, świetnie sobie z tym poradził. Szkoda, że dwa czy trzy lata za późno - przyznała Justyna Kowalczyk w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Zobacz również: Soczi 2014. Wielki Ole Einar Bjoerndalen. Czapki z głów przed gigantem!
- Mistrzostwa świata w Oslo z niebolącymi piszczelami wyglądałoby inaczej. Dzisiaj moje nogi, cała konstrukcja ciała, nie przypominają tych z Oslo, więc nie ma co się nastawiać na wielką walkę w łyżwie na krótszych dystansach - dodała dwukrotna złota medalistka IO.
Już w sobotę (22 lutego) Justyna Kowalczyk powalczy o kolejny medal w Soczi. Tym razem Polka rywalizować będzie w biegu na 30 km.