Cztery lata temu w Vancouver Weronika i Zbyszek o mało nie stanęli na olimpijskim podium po biegu indywidualnym na 15 km. Pudło w ostatnim strzelaniu sprawiło, że reprezentantka Polski zajęła piąte, a nie medalowe miejsce.
Nasza zawodniczka tak ciepło mówiła o swoim karabinie, że wydawało się, iż nigdy się z nim nie rozstanie. A jednak...
Zobacz również: Soczi 2014. Niemcy mają o co grać! 20 tys. euro premii za złoty medal
- Przyznaję, że były próby wymiany Zbyszka, ale ostatecznie będę lojalna wobec mojego serdecznego przyjaciela - śmieje się Weronika w rozmowie z "Super Expressem".
- Zdecydowałam pozostać z nim na drodze do igrzysk w Soczi. Mam nadzieję, że nam obojgu się uda. Myślałam, by zastosować w karabinie techniczne nowinki, ale one wymagałyby całkowitej wymiany kolby.
Nowakowska przyznaje, że ze Zbyszkiem łączy ją nieco szorstka przyjaźń.
- Raz było lepiej, raz gorzej. Ostatnio szło mu gorzej. Chyba nie chciał się za bardzo popisywać przed igrzyskami i teraz dopiero pokaże, na co go stać. Dostarczył mi dużo emocji w tym sezonie, ale liczę, że w Soczi będą wyłącznie pozytywne - podkreśla nasza biatlonistka, która podczas igrzysk nastawia się na wielkie wyzwanie.
Przeczytaj także: Rafał Łuckoś nie żyje! Doświadczony pilot zginął w czasie treningu
- Profil trasy w Soczi jest bardzo ciężki, są strome długie podbiegi i trudne zjazdy - opisuje zawodniczka AZS AWF Katowice. - Nie sposób tam odpocząć. Druga sprawa to wysokość nad poziomem morza, w granicach 1400 metrów.
Pierwszą z sześciu konkurencji w Soczi będzie sprint na 7,5 km w najbliższą niedzielę. - Najlepiej mi ostatnio szło właśnie w sprintach, choć szkoda, że zaczynam od tej konkurencji. Wolałabym mieć jakieś przetarcie, ale trudno, trzeba brać byka za rogi - deklaruje Weronika.