- Pchałem źle, popełniłem duże błędy i to jest moja wina, że tak się ten konkurs rozwinął - przyznaje uczciwie Majewski. - I straciłem to złoto przy odległościach, które osiągnąć jest łatwo. Nie miałbym pretensji, gdybym przegrał, pchając pół metra dalej. A tak... - kręci głową potężny kulomiot.
Michniewicz uzyskał w drugiej próbie 21,01 metra, Majewski odpowiedział w czwartej wynikiem 21,00.
- Naprawdę dominuje we mnie niezadowolenie. Bo po to uprawia się sport, żeby wygrywać.... - nie ukrywa wicemistrz Europy, który nie chciał od razu oceniać, jakie błędy popełnił podczas konkursu.
Gdy nieco ochłonął, przyszedł czas na fachową analizę.
- Pchałem za wolno, nierytmicznie, miałem labilne biodra i "nie wchodziłem" na lewą nogę. Nie wiem, dlaczego tego nie poskładałem w całość. Może za bardzo chciałem wygrać? - zastanawia się Majewski.