Barażowy mecz rewanżowy w Częstochowie był dla kibiców prawdziwym horrorem. Po spotkaniu w Gnieźnie Włókniarz miał cztery punkty przewagi. Już na początku meczu na własnym torze tę przewagę stracił. Przed biegami nominowanymi gnieźnieńskie "Orły" prowadziła 6 punktami i to one były w Ekstralidze. Ale wywrotka Krzysztofa Jabłoskiego w ostatnim biegu sprawiła, że "Lwy" wygrały gonitwę 5:1 i przewaga Startu stopniała do dwóch punktów. A to dawało przedłużenie ligowego bytu Włókniarzowi.
Cuda pod Janśa Góra to niby rzecz normalna. Ale jak się zdarzy - trudno przejść nad tym do porządku!