Uderzyli w Kubicę przepisami

2009-03-19 7:30

Mistrzem świata zostanie nie ten kierowca, który zdobędzie najwięcej punktów, ale ten, który wygra najwięcej wyścigów. - To jakiś absurd - oburza się na nowe przepisy w F1 Artur Kubica (49 lat), ojciec naszego kierowcy.

W ubiegłym sezonie Robert Kubica (25 l.) prawie do końca walczył o mistrzostwo. Wprawdzie wygrał tylko jeden wyścig - przy pięciu Lewisa Hamiltona i sześciu Felipe Massy - ale w pozostałych zajmował miejsca w czołówce. Tymczasem Anglik i Brazylijczyk często albo w ogóle nie dojeżdżali do mety, albo zajmowali odległe miejsca.

Według nowych przepisów Robert nie miałby żadnych szans na tytuł mistrza świata. - To jakiś idiotyczny system, totalna bzdura - denerwuje się Artur Kubica. - Stowarzyszenie Zespołów Formuły 1 zgłaszało dużo lepszy projekt. Proponowali 12 punktów za pierwsze miejsce, 9 za drugie, 7 za trzecie i dalej 5, 4, 3, 2 i 1. Chodziło o to, żeby były większe niż dotychczas różnice punktowe pomiędzy zwycięzcą a kierowcami z dalszych miejsc. Byłem pewien, że Światowa Federacja Samochodowa przyjmie ten projekt. Oni jednak wymyślili coś zupełnie innego - denerwuje się ojciec polskiego kierowcy.

Artur Kubica nie zostawia na nowym systemie suchej nitki. - Zupełnie nie wiem, co chcieli w ten sposób osiągnąć - mówi. - Nowe przepisy uderzają w zespoły spoza ścisłej czołówki, takie jak BMW. Rok temu Robert do końca walczył o tytuł, bo regularnie punktował, prawie zawsze był na podium albo tuż za nim. Teraz trzeba wygrywać wyścigi, żeby mieć szanse na mistrzostwo. Może się okazać, że po 5-6 startach, gdy ktoś zdominuje rywalizację, tak naprawdę będzie "pozamiatane" i emocje się skończą.

Artur Kubica nie miał jeszcze okazji rozmawiać z synem na temat zmian w przepisach. Nie ma jednak wątpliwości, że nie przypadły mu one do gustu. - On był zwolennikiem projektu Stowarzyszenia Zespołów F1 - tłumaczy. - Ale nie ma co płakać, tylko trzeba walczyć. Mam nadzieję, że Robert będzie wygrywał wyścig za wyścigiem i zostanie mistrzem świata.

Najnowsze