- W Polsce nie ma szans na trening, trenuję więc w Goriczanie. Celem jest spędzenie jak najwięcej czasu na motocyklu, bo brakuje mi przede wszystkim jazdy - mówi "Super Expressowi" Kołodziej.
Żużlowiec Unii obawia się, że start Ekstraligi, odłożony na 14 kwietnia, znów może nie dojść do skutku. - Potrzeba kilku słonecznych dni, a na to się nie zanosi. To już lepiej, gdyby było tylko zimno, ze zmrożonymi torami dalibyśmy sobie radę. A jak sypie mokry śnieg, to wszystko na torach płynie - podkreśla.
Kołodziej nie rozpaczał jednak po odwołaniu pierwszej kolejki ligowej, przypadającej na wielkanocny poniedziałek. Dzięki temu po raz pierwszy od niepamiętnych czasów mógł spędzić czas z rodziną.
- Dla żużlowca Wielkanoc w domu to coś niewyobrażalnego, całe święta nie mogłem wyjść z szoku. Cieszyłem się tym bardziej, że od niedawna mam żonę, której mogłem poświęcić trochę czasu - wyjaśnia. Żużlowiec ożenił się z piękną brunetką Agnieszką na początku lutego. Nie było jednak czasu na miesiąc miodowy, bo Janusz musiał rozpocząć przygotowania do sezonu.
- Nie obawiam się, że po ślubie stracę żużlową formę, przeciwnie - chcę być jeszcze szybszy. Nie mogłem doczekać się ślubu, bo mam pewność, że to kobieta, z którą spędzę resztę życia. A wracając do mojej jazdy: jeśli sprzęt będzie dobrze działał, przyjdą i zwycięstwa - analizuje.
Jego Unia Tarnów będzie w tym sezonie broniła mistrzostwa Polski. Kołodziej zapowiada, że zespół nie da się Falubazowi z Hampelem i Unibaksowi z Gollobem.
- To nie tak, że uciekać z tytułem w ręku jest trudniej, niż go gonić. Nie będziemy szaleć, ale chcemy obronić mistrzostwo - kończy Kołodziej.