"Super Express": - Ile ognia zostało w Dariuszu Sęku?
Dariusz Sęk: - Spokojnie, jest go jeszcze sporo. W ostatnich pojedynkach nie byłem sobą, nie było tego Sęka, który był wcześniej. Teraz jest inaczej, wróciło to, co było.
- Skąd ta przemiana?
- Bardzo dużo dała mi praca z psychologiem, którym jest moja żona. Znów czuję radość z treningów, radość z przebywania w ringu. Na treningi przychodzę z uśmiechem na ustach, nie pozostaje nic innego, jak wygrać z małolatem.
- Wraz z żoną Joanną otworzyliście szkółkę bokserską "Champion Coach".
- Połączyliśmy dwie siły: boks i psychologię. To idzie w parze, bo psychika jest niezwykle ważna w tej dyscyplinie. Zaczęliśmy w lipcu i okazało się, że jest bardzo duże zainteresowanie. Przez lata robiłem kursy i szkolenia, wiem jak przekazywać wiedzę i jak obchodzić się z dzieciakami. Pracuję m.in. z dziećmi z nadpobudliwością ruchową, dla nich to niesamowita terapia. Z żoną idealnie się uzupełniamy. Ja podsyłam klientów jej, a ona mnie.
- Czym dla ciebie jest walka ze Ślusarczykiem?
- Traktuję ją mega poważnie, bo nie chcę kończyć kariery porażką. Sebastian pewnie patrzy na mnie przez pryzmat ostatnich pojedynków, ale on jeszcze nigdy nie mierzył się z takim śliskim i niewygodnym przeciwnikiem, jakim będę ja. Wciąż mam w sobie sporo ringowego cwaniactwa.
- Jesteś zaskoczony tym, że tak bardzo chciał walki z tobą?
- Decydując się na walkę ze mną pokazał, że jest odważny. Fajnie, że jest ambitny i chce wyzwań, ale myślę, że na tym etapie mierzy troszeczkę za wysoko. Sebastian nie ma dużo doświadczenia, ale ma mocny cios, na który będę musiał uważać. Robert Parzęczewski złapał mnie silnym uderzeniem w 1. rundzie, a potem wygrał. Jeśli Sebastian mnie nie złapie w pierwszych dwóch rundach, to później już go wyboksuję.
- Myślałeś co będzie, jeśli przegrasz?
- To będzie wyraźny sygnał, że trzeba kończyć karierę. Wszystko musi mieć granice dobrego smaku.
- Wciąż masz dobry rekord. Nie kusi, żeby nim "pohandlować" gdzieś za granicą?
- Co chwilę dostawałem informacje o ofertach, ale ucinałem to od razu, bo nie chcę jeździć po świecie i sprzedawać rekordu. Nie ukrywam, że myślę o stoczeniu jeszcze z dwóch pojedynków zagranicznych, ale nie po to, by zarobić łatwe pieniądze. Wiem jak je zarabiać. Chcę po prostu spróbować czy jestem jeszcze w stanie toczyć walki na wysokim poziomie. Najpierw jednak trzeba pokonać Ślusarczyka. Jeśli coś pójdzie nie tak, będzie trzeba dać sobie spokój.
Bilety na galę MB Boxing Night 6 w Radomiu do nabycia na www.eBilet.pl
Nie przegap!
Gala w Radomiu
Sobota, 18.30, Polsat Sport Fight
20.00 - Super Polsat i Polsat Sport