To niepierwszy raz, gdy między paniami iskrzy, ale jeszcze nigdy nie doszło do rękoczynów. - Gdy po ostatniej walce wychodziłam z hali, usłyszałam że ktoś głośno krzyczy. Zobaczyłam, że to Brodnicka w towarzystwie ochroniarzy idzie w moim kierunku i pyta „gdzie jest twój kolega?”. Odparłam „jaki kolega?”, a ona uderzyła mnie sierpem w szczękę i szybko uciekła. Jak na nią, był to mocny cios, ale ona trafia jak amatorka więc mnie nie powaliła – mówi „Super Expressowi” Piątkowska, która od razu po tej sytuacji zadzwoniła na policję i jeszcze tego samego wieczoru składała zeznania.
- Nic się nie wydarzyło. Ewa była pijana i szukała zamieszania – zapewnia Brodnicka w rozmowie z „SE” - Coś jej odbiło, może to zazdrość? Ewa nie może pogodzić się z tym, że byłam w kilku programach telewizyjnych, że media o mnie mówią. O niej głośno jest tylko wtedy, gdy wywoła zamieszanie związane ze mną – tłumaczy Brodnicka, która jest przekonana, że to forma nacisku na rewanż. - Sama nie wiem czy po tym co się wydarzyło byłabym nim zainteresowana. To, co robi to jakaś paranoja, boję się że niedługo wyskoczy mi z lodówki.
Jednym ze świadków awantury między paniami był Irosław Butowicz, trener Roberta Talarka. - Potwierdzam, Brodnicka uderzyła Piątkowską. „Tygrysica” była zaskoczona całym zajściem, a po uderzeniu powiedziała jedynie, że ten cios był jak ukąszenie komara – mówi Butowicz „Super Expressowi”. Co ciekawe, według relacji Piątkowskiej, Brodnicka… przyznała się do uderzenia. - Zadzwoniłam do niej z innego numeru telefonu i sobie porozmawiałyśmy. Brodnicka się przyznała i była z siebie bardzo dumna, a ja to mam nagrane. Mam nadzieję, że odpowie za to i żadne przeprosiny tu nie pomogą. Nie odpuszczę tej sprawy – zapewnia „Tygrysica”.