"Super Express": - Jakiego Sęka zobaczymy w sobotę w ringu w Radomiu?
Dariusz Sęk: - Nie chcę zapeszać, ale za mną podręcznikowe przygotowania. Najpierw przyszła siła, później wytrzymałość, a wagę zrobiłem wcześniej, by nie męczyć się w ostatnim tygodniu. Ze względu na przełożenie terminu gali przygotowania ciągną się już 2,5 miesiąca, ale trener Kłak tak rozłożył obciążenia, że nie czuję się zajechany. Liczę, że wstrzelę się z formą. Wszystko jest w moich rękach.
- Kumpelskie relacje z trenerem nie przeszkadzają?
- Potrafimy oddzielić relacje zawodowe z prywatnymi. W wolnym czasie pijemy kawę i się śmiejemy, ale gdy jest robota, to każdy daje z siebie wszystko. W ostatnich latach przydarzyła mi się jakaś porażka, remis... miało wpływ na to wiele czynników. Miałem różnych trenerów: ćwiczyłem w Radomiu, potem u trenera Liczika, ale zdałem sobie sprawę, że z Pawłem wykonujemy najlepszą robotę. Dlatego do niego wróciłem. Paweł uczył się kunsztu trenerskiego od. śp. Andrzeja Gmitruka. Czasem się śmiejemy, bo używa takich samych stwierdzeń jak trener np. "side to side", "movement". To rozładowuje atmosferę.
- W jednym z wywiadów powiedziałeś, że z Parzęczewskim powalczysz o lepszą przyszłość swojej rodziny.
- To już chyba moja piąta walka o być albo nie być. Na pewno to jeden z najważniejszych pojedynków w karierze. Jeśli przegram z Arabem to będzie trzeba trzeba zdefiniować karierę na nowo np. mogę zacząć wyjeżdżać na walki za granicę, by trochę zarobić, a potem wziąć się za trenerkę. Jeśli wygram, wskakuje na miejsce, z którego spadłem, a nawet wyżej.
- W rankingu WBO Parzęczewski jest na miejscu 5. Wyżej od byłego czempiona Siergieja Kowaliowa (6. miejsce).
- Każdy poważny człowiek by się z tego śmiał. W którym miejscu jest Parzęczewski, a w którym Kowaliow? Tych dwóch zawodników jest jak niebo i ziemia. Wyjeżdżałem za granicę do zawodników, którzy 90% swoich walk kończyli przed czasem. Dlaczego więc miałbym bać się Araba?
- Arab zainwestował ponad pół wypłaty w przygotowania. A ty?
- Zawsze na przygotowania idzie kupa kasy, na szczęście mam życzliwe mi osoby, które mi pomagają. Najpierw wraz z Michałem Cieślakiem wyjechaliśmy na sparingi do Anglii, później sparowałem w Polsce m.in. z Pawłem Stępniem, Pawłem Rumińskim i Jordanem Kulińskim.
- Rozważałeś, wzorem Maćka Sulęckiego, wyprowadzkę na czas przygotowań?
- Odkąd urodził się Maksymilian moje życie zmieniło się o 180 stopni. To jedyny facet, w którym się zakochałem! Niektórzy podpowiadali mi, bym tak jak Maciek, wyprowadził się na czas przygotowań ale... nie chcę. Najbardziej odpoczywam w domu przy dzieciach. Ewentualne zwycięstwo z Arabem zadedykuję właśnie im oraz mojej kobiecie Asi.
Nie przegap!
Sęk - Parzęczewski
Sobota, godz 20
Polsat Sport