Bowe ma dzisiaj 50 lat. Jak sam mówi, czuje się oszukany. - Miałem 40 milionów dolarów w gotówce. Wtedy zaczęli pojawiać się ludzie, którzy wykorzystywali moje dobre serce. Przez lata byłem oszukiwany, okradany i wykorzystywany przez ludzi, którzy udawali, że mnie kochają. Wśród nich byli przyjaciele i rodzina. Skończyło się tak, że dzisiaj nie ma nikogo, kto by się zatroszczył o moją żonę i dzieci - stwierdził pięściarz, który chyba nie słyszał do tej pory o pracy.
Nie słyszał, bo zamiast codziennej harówki, zorganizował zbiórkę pieniędzy. Chciałby dostać 100 tysięcy dolarów, inaczej jego córka, zamiast podziwiać ojca, będzie musiała wyprowadzić się z rodzinnego domu przed świętami Bożego Narodzenia. Niestety dla Amerykanina, naiwnych znalazło się do tej pory niewielu. Dokładnie jeden, który przelał mistrzowi 75 dolarów. Jak obiecał były mistrz świata, w nagrodę hojny darczyńca otrzyma zdjęcie z autografem, bo należy się ono każdemu, kto wyjmie ze swojego portfela przynajmniej pięć dyszek.
A nam nasuwa się tylko jedno pytanie. Serio? Naprawdę, 50-letni były mistrz świata nie ma siły, żeby skoczyć do biura pośrednictwa pracy i przynajmniej spróbować w normalny sposób utrzymać rodzinę? Bo już nie będziemy pytać, jakie to inwestycje poczynił Amerykanin, że wyparowało mu 40 milionów dolarów.