- Jak ocenisz swój występ w Masters? Jesteś bardziej rozczarowana, że nie udało się awansować do półfinału, czy zadowolona, że pokazałaś kawał dobrego tenisa?
Agnieszka Radwańska: - Jestem bardzo szczęśliwa, że w ogóle mogłam tu zagrać i że jestem w ósemce najlepszych zawodniczek sezonu. Zagrałam trzy bardzo zacięte mecze, na naprawdę wysokim poziomie. Pojedynek z Wierą Zwonariową był piekielnie ciężki, skończył się późno. Z hali wyjechałam dopiero o 1 w nocy, a potem nie mogłam zasnąć do 4 nad ranem!
- Ciężko wytrzymać trzy mecze z najlepszymi rywalkami na świecie w tak krótkim czasie?
- Bardzo ciężko. Było to widać w trzecim meczu, z Petrą Kvitovą. Wcześniejsze pojedynki kosztowały mnie mnóstwo sił, zwłaszcza że kort był bardzo wolny i każdą piłkę musiałam sobie wybiegać. Potem czuje się to w kościach.
- Nie udało się awansować, ale zostawiłaś po sobie świetne wrażenie, a twój mecz ze Zwonariową został uznany za pojedynek turnieju...
- Cieszę się, że kibice byli zadowoleni. Dopingowali niesamowicie, atmosfera na trybunach była wspaniała. Szkoda, że nie mogłam im się pokazać także w dalszej fazie turnieju...
- Czy w Stambule miałaś okazję popróbować lokalnych specjałów: kebabu z baraniny albo słynnych tureckich słodyczy?
- Kebabu nie jadłam, ale kilku ciasteczek nie mogłam sobie odmówić. Wyglądały tak kusząco...
Przeczytaj koniecznie: Żużlowcy rezygnują ze startów w cyklu Grand Prix
- Myślisz już o celach na kolejny sezon?
- Na razie myślę tylko o wakacjach! Od stycznia grałam niemal bez przerwy, a jesienią bardzo intensywnie. Teraz należy mi się trochę odpoczynku, potem zacznę myśleć o kolejnych startach.
- Czy podjęłaś już decyzję, kto będzie z tobą jeździł na turnieje w przyszłym roku?
- Na razie nie było o tym rozmowy. Będziemy się nad tym zastanawiać po wakacjach.
- W Stambule dopingowała cię między innymi twoja siostra Urszula...
- Jej wsparcie jest dla mnie bardzo ważne. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, rozmawiamy niemal bez przerwy. Fatalnie jest, kiedy gramy w innych turniejach, bo nie potrafimy bez siebie żyć. Ciągle piszemy do siebie SMS-sy i rozmawiamy przez telefon.
- Przed turniejami w Azji przefarbowałaś włosy na ciemniejszy kolor. To pomogło w awansie do Masters?
- Widocznie tak (śmiech)! Po prostu postanowiłam coś zmienić. I jak znam samą siebie, nie była to ostatnia zmiana.