Przed finałem imprezy WTA w Sydney Radwańska miała dodatni bilans spotkań z Kontą. Mierzyła się z nią bowiem dwa razy i oba te mecze wygrała, ale Brytyjka od początku tego sezonu udowadnia, że jej świetna forma z poprzedniego roku nie wyparowała.
Już od pierwszej piłki pokazywała, że to ona chce dziś dominować na korcie. I wychodziło jej to znakomicie. Grała agresywnie i ofensywnie, była niezwykle precyzyjna i konsekwentna, a bierna Radwańska nie potrafiła się przeciwstawić takiemu stylowi. Co prawda popełniała dużo mniej niewymuszonych błędów, ale też Konta miała na koncie o wiele więcej tzw. "winnerów", czyli uderzeń wygrywających.
Początkowo wydawało się, że taka intensywność w końcu zmęczy Brytyjkę i ta nieco spuści z tonu, ale nic takiego nie miało miejsca. Co gorsza język ciała Radwańskiej już na początku drugiej partii wskazywał, że Polka nie wierzy dziś w pokonanie rywalki. I faktycznie jej się to nie udało.
Isia jest w niezłej formie przed startem Australian Open, ale piątkowy występ w finale w Sydney mocno uwydatnił jej wszelkie braki. Oby nasza najlepsza tenisistka zdołała je skutecznie zatuszować i w Melbourne pokazała się z jak najlepszej strony!
AGNIESZKA RADWAŃSKA - JOHANNA KONTA 0:2 (4:6, 2:6)