Wydawało się, że trener koszykarzy Orlando Magic, Stan Van Gundy już przyspawał Polaka do ławki, bo w poprzednich siedmiu meczach korzystał z niego dwa razy, i to w takim wymiarze czasowym, że... prawie nikt tego nie zauważył.
Przed meczem z Oklahoma City Thunder trener Orlando nie wykluczał zmian.
– Czy będę mieszał w składzie? Zobaczymy... – mówił tajemniczo.
Okazało się, że wpuścił na boisko wszystkich rezerwowych, w tym Gortata. Jednak działo się to przy wysokim prowadzeniu Orlando, kilka minut przed końcem spotkania wygranego przez Magic 109:92.
Polski środkowy zagrał nieco ponad 3 minuty. Nie zdobył punktów, zaliczył 2 zbiórki i 3 bloki. Supergwiazdą wieczoru był oczywiście lider Orlando Dwight Howard, osiągając pierwsze triple double w karierze: 30 punktów, 19 zbiórek, 10 bloków.
Ciekawe, czy pomógł mu nietypowy strój, w którym podróżował na mecz. W samolocie do Oklahomy dla żartu paradował w czerwonym kimonie sz oguna i w peruce na głowie. Może i Gortat powinien się częściej przebierać?