Porażki z Czechami 86:96 i Węgrami 75:80 wynikały przede wszystkim ze słabej gry w obronie, kiepskiego zgrania i licznych strat (z Węgrami aż 17). Polacy grali zrywami: w pierwszym meczu przegrywali już 20 punktami, a poprawili się, gdy mecz zbliżał się już do końca. W drugim lepiej zaczęli, ale potem niemal cały czas gonili wynik. – Momentami prezentowaliśmy się bardzo dobrze, ale popełnialiśmy drużynowe błędy w obronie, notowaliśmy sporo strat. Musimy nad tym popracować i lepiej wracać do defensywy. Atak przyjdzie, bo mamy dużo talentu, tym się nie martwię. Obrona cały czas szwankuje – przyznał Adam Waczyński, który przeciwko Węgrom zaliczył 16 pkt.
Pojawiły się przypuszczenia, czy nasi nie są aby w formą "w lesie", ale te obawy zdaje się rozwiewać mecz z Niemcami. Co prawda przegrali 84:92, ale długimi fragmentami spotkania prowadzili, nawet 10 punktami i wykorzystywali nieskuteczność oraz błędy rywali. Dopiero kiedy przyszła czwarta kwarta, rywale wzięli się do roboty, a ich gwiazdor, znany gracz NBA Dennis Schroeder, popisywał się efektownymi akcjami indywidualnymi i współpracą z kolegami.
Rozgrywający Oklahoma City Thunder zakończył spotkanie z 33 pkt na koncie. U nas w ostatnich minutach błysnął rzutami trzypunktowymi Łukasz Koszarek, ale Niemcy nie pozwoli sobie odebrać wygranej. W polskiej ekipie najwięcej punktów (17) rzucił Mateusz Ponitka.