Pięć tysięcy widzów zgromadzonych w hali, nie licząc tych z Wrocławia, oczekiwało zwycięstwa Kinga i zakończenia rywalizacji. Jednak od początku było widać, że koszykarze z Wrocławia, obrońcy mistrzostwa Polski, łatwo się nie poddadzą. W pierwszej kwarcie dominowali i zakończyli ją 7.punktową wygraną (29:22). W drugiej kwarcie coś się zacięło, a w zespole „Wilków” punktowali Tony Meier i Andrzej Mazurczak. Sytuacja "Wilków" skomplikowała się o tyle, że w tej kwarcie drugie przewinienie techniczne złapał Zac Cuthbertson i musiał opuścić boisko. Mimo tego osłabienia "Wilki" pokazały kły, bo odrobiły straty i do przerwy prowadziły 48:46. Drugą połowę wrocławianie zaczęli z impetem i po rzucie Jeremiaha Martina za 3 pkt, odzyskali 7. punkowe prowadzenie. Na parkiecie zaczęło się robić gorąco, było dużo fauli i chaosu.
W tym wszystkim lepiej odnaleźli się się goście, którzy zwiększyli przewagę do 18 punktów (70:52). Ta kwarta była wręcz tragiczna dla szczecinian, bo zdobyli w niej tylko 4 pkt. W ostatniej odsłonie szczecińskie „Wilki” niczym te prawdziwe rzuciły się na swoją ofiarę, zmniejszając stratę do 10. punktów. Jednak wrocławianie mieli w szeregach Jeremiaha Martina, który pilnował wyniku. Znakomicie grający Amerykanin zdobył łącznie 33 pkt. W końcówce goście nie pozwolili sobie odebrać zwycięstwa i w nagrodę wrócą na piąty mecz do Wrocławia w najbliższy poniedziałek. Najwięcej punktów dla Kinga w dzisiejszym meczu zdobył Tony Meier – 15.