Taylor jest już mocno związany z Polską i naszą kadrą. Objął ją bowiem już ponad sześć lat temu - pod koniec stycznia 2014 roku. Od tego czasu pracuje, aby regularnie, krok po kroku podnosić poziom reprezentacji i sprawiać, by ta nie omijała wielkich turniejów, a dodatkowo pokazywała się na nich z dobrej strony. Jak na mistrzostwach świata w Chinach, gdzie "Biało-czerwoni" doszli do ćwierćfinału i skupili na sobie uwagę nie tylko sympatyków koszykówki.
Gwiazda NBA poszła do klubu ze striptizem! Po NIEBOTYCZNYM napiwku traktują go jak króla
Taylor od 2018 roku pracował także w niemieckim Hamburg Towers, które wprowadził do Bundesligi. Teraz jednak kazano mu wybierać - kadra lub klub. - Kontrakt nie został przedłużony. Marvin Willoughby (dyrektor sportowy Towers – przyp. red.) przyszedł do mnie i powiedział, że ma problem z moją pracą w reprezentacji Polski. Z mojego punktu widzenia nie ma takiej możliwości, żebym teraz zrezygnował z kadry. Od tego spotkania znaleźliśmy się po dwóch stronach i to się nie zmieniło. Dla mnie rozstanie teraz z reprezentacją nie byłoby teraz fair - powiedział Amerykanin w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
I dodał: - Przyszedłem do Hamburga jako trener kadry, to duża część tego, kim jestem. Rozumiem, że mieliśmy w ostatnim sezonie problemy i wyniki nie były najlepsze, ale to normalne w przypadku beniaminka Bundesligi. Najważniejszy był proces rozwoju organizacji Towers. Uważam, że byłem w stanie nadal godzić pracę z dwoma drużynami.
Polscy kibice mogą się zatem cieszyć, że to nasza drużyna narodowa miała priorytet w wyborach szkoleniowca.