W 2007 roku w wieku 23 lat Marcin Gortat, do tej pory gracz niemieckiej drużyny z Kolonii, podpisał dwuletnią umowę z Orlando Magic, klubem NBA z Florydy. Był trzecim Polakiem w zawodowej lidze koszykówki. Jak się potem okazało, jego kariera w profesjonalnym baskecie trwała aż 12 lat i była bardzo owocna. Latem 2007 roku, kilka tygodni po parafowaniu kontraktu opiewającego na 1,1 mln dolarów za dwa sezony, przyjechał do Polski. Wg ówczesnego kursu złotówki wartość jego kontraktu była równa 3,1 mln zł, przy przeciętnym wynagrodzeniu w Polsce równym 2,8 tys zł (dzisiaj to odpowiednio: 4,36 mln i 7,1 tys).
Bracia walczyli w ringu i na parkiecie
„SE” popatrzył wówczas jak Marcin i Robert Gortatowie… stoczyli walkę bokserską w hali treningowej Legii na Bemowie, a w roli sekundanta wystąpił ich ojciec Janusz, olimpijczyk, wieloletni reprezentant Polski w boksie. W ten niecodzienny sposób trzeci Polak w koszykarskiej lidze NBA rozpoczął przygotowania do debiutanckiego sezonu.
Wcześniej razem z bratem zrobili sobie sprawdzian na koszykarskim parkiecie. Tu oczywiście Marcin przeważał nad Robertem, 6-krotnym mistrzem Polski w boksie. Potem odważnie wyzwał go na pojedynek w ringu. Wszystko pod bacznym okiem ojca rodu Janusza.
Na boisku koszykarskim niższy o kilkadziesiąt centymetrów Robert próbował różnych sztuczek, ale w końcu poległ z mierzącym 213 cm bratem. – Ciągnął za koszulkę, popychał, faulował i mówił, że nic nie było – opowiadał ze śmiechem Marcin, który na rewanż do ringu wchodził z lekkim niepokojem.
Janusz Gortat nie żyje. Drugi z synów Robert Gortat pożegnał go we wzruszającym wpisie
W „klatce” od razu było widać, kto ma za sobą pięściarską karierę. W pewnym momencie Robert musnął brata po splocie słonecznym. – O matko, nie mogę złapać tchu! – Marcin musiał na chwilę stanąć. Sparing się skończył, sędziów co prawda nie było, ale na punkty na pewno wygrał Robert.