Jak poinformował policyjny patrol autostradowy w rejonu Oakland, funkcjonariusze zostali wysłani do wypadku i stwierdzili, że brał w nim między innymi udział Stephen Curry. Jego porsche uderzyło w inny samochód, marki lexus. Jego kierowca stracił kontrolę nad pojazdem i nagle zjechał na pas drogi, którym poruszał się koszykarz swoim autem.
To nie był jednak koniec przygody. Curry zatrzymał samochód na pasie oddzielającym jezdnie i czekał na przyjazd policji. Wtedy inny kierowca stracił panowanie nad swoim autem i po odbiciu od betonowej ściany, uderzył w porsche koszykarza Warriors. Nikt nie odniósł obrażeń, ale samochód Curry'ego, wart w przeliczeniu na polską walutę kilkaset tysięcy złotych, został uszkodzony w kilku miejscach.
Gwiazdor NBA był w całkiem dobrym humorze zważywszy okoliczności i nie odmówił, gdy policjanci poprosili o wspólne zdjęcie. Trener Golden State Steve Kerr też okazał się skory do żartów. - Na pewno ma jakieś drugie auto, którym teraz będzie jeździł – stwierdził szkoleniowiec.