Pozostają tylko 4 wolne miejsce na przyszłoroczne Igrzyska Olimpijskie w stolicy Japonii. Będą rywalizowały o nie aż 24 zespoły w czterech turniejach, zatem konkurencja wydaje się ogromna. 16 drużyn już pewnych wystartowania w kwalifikacjach to: Portoryko, Dominikana, Nowa Zelandia, Tunezja, Kanada, Niemcy, Turcja, Wenezuela, Grecja, Włochy, Brazylia, Rosja, Czechy, Serbia, Litwa oraz właśnie Polska.
Do tego grona dołączy jeszcze 8 ekip na podstawie rankingu opublikowanego przez FIBA po zakończonych mistrzostwach świata.
Sekretarz generalny FIBA, Andreas Zagklis, w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" zdradził, że organizacja na pewno nie przeprowadzi wszystkich czterech turniejów na jednym kontynencie. W Europie będą mogły się odbyć zatem maksymalnie trzy. Walka o miejsce w IO na własnym parkiecie z pewnością sprzyjałaby gospodarzom, ale by uzyskać taki przywilej, trzeba słono zapłacić. Taka przyjemność ma kosztować około 1,5 mln euro, a standard opiewać na podobny poziom co podczas mundialu.
– Zamierzamy starać się o rolę gospodarza - zapewnił "Przegląd Sportowy" prezes PZKosz, Radosław Piesiewicz.
Wyzwanie, przed jakim stoją w tym względzie polscy działacze, jest ogromne. Raz, że trzeba uzyskać odpowiednie środki finansowe, o co decydenci zamierzą wystąpić do Ministerstwa Sportu. A dwa, że trzeba pokonać znaczną konkurencję w wyścigu o miano gospodarza turnieju kwalifikacyjnego, w tym także Serbię czy Litwę, a więc prawdziwe koszykarskie potęgi.