„Super Express”: - Dużo zmieniło się w sposobie przygotowań do sezonu?
Adam Kszczot: - Zmienił się trener i tyle. Zmiana nie miała służyć rewolucji w przygotowaniach. Trenuje nieco mocniej i zdecydowanie wiekszy nacisk jest na trening bazowy. Małymi krokami dążymy do celu.
- A celem jest?
- Medal olimpijski, którego brak w mojej kolekcji. Uznałem, że w obecnym układzie tego nie osiągnę. Nie mówię, ze zmieniłem trenera dlatego, że nie wyszło nam w Dausze. Był szereg zdarzeń losowych, które nie pozwoliły mi zbudować bazy formy przed głównym startem. Nad zmianą zastanawiałem się jednak już od roku 2017, bo od dawna spojrzenia na trening moje i trenera Króla różniły się. Ale nie dam się namówić na wyjawienie spraw, które mi się nie podobały.
- Na świat przyszła w sierpniu pańska córka…
- Ojcostwo to najpiękniejsze, co może się wydarzyć. Narodziny Marianny na pewno nie były utrudnieniem. Żałowałem, że rzadko mogłem być przy rodzinie w pełni sezonu.
- Dlaczego trenuje pan teraz w Portugalii, skoro bracia Lewandowscy polecieli do Kenii?
- Bo w Kenii jest bardzo wysoko, a ja w poprzednich latach nie trenowałem w wysokich górach. Nie czas na eksperymenty na kilka miesięcy przed igrzyskami. Natomiast po sezonie halowym być może powrócę do hipoksji czyli przebywania w pomieszczeniu o rozrzedzonym powietrzu. Ten bodziec został pominięty w tym roku z zamiarem przywrócenia go przed igrzyskami.
- Czy trener Lewandowski dogadał się z PZLA co do wynagrodzenia?
- Nie mam wiedzy na ten temat. Na razie realizuję opracowane przez niego plany do sezonu halowego włącznie, w trakcie którego będę startował intensywnie. Przeprowadziliśmy kilka wspólnych treningów „rozpoznawczych” na początku listopada. Teraz jesteśmy cały czas w kontakcie telefonicznym i trener zna doskonale treść mojego dzienniczka treningowego.
- Jak się kręci noga w Portugalii?
- Bardzo dobrze. A zakwaszenia wykazują, że wzrosła moja wytrzymałość tlenowa (zdolność do długotrwałego wysiłku – przyp. red.).
- A kiedy zacznie pan trenować razem z Marcinem Lewandowskim, byłym rywalem na dystansie 800 m?
- Od początku stycznia, na zgrupowaniu w RPA. W górach, ale nie tak wysokich jak w Kenii. Wspólne treningi mają dać wzajemną korzyść, bo jesteśmy trochę innymi typami zawodników.
* Adam Kszczot zgodnie z przepisami straci wkrótce stypendium kadrowe, bowiem w roku 2019 nie znalazł się na miejscach 1-8 w mistrzowskiej imprezie.
- Zostanę bez finansowania ministerialnego (oprócz obozów) w roku igrzysk olimpijskich – stwierdził trzykrotny mistrz Europy. - Natomiast największy w chwili obecnej mój partner to firma Nike, z którą związany jestem od roku 2009. Od niedawna mam też ogromną przyjemność pracować z firmą Lexus Łódź, która dba o moje bezpieczeństwo i komfort podróży. Od końca 2017 roku nie jestem objęty umową sponsoringową z żadną ze spółek skarbu państwa.
- Nie jest też tajemnicą, że po części pracuję, bo prowadzę mowy motywacyjne i jestem współwłaścicielem firmy instalacyjnej w branży elektroenergetycznej. Musiałem podjąć kroki, by zabezpieczyć przyszłość rodziny po utracie kontraktu z PKN Orlen.