- Bardzo się cieszę, że jakoś do mnie lgnie medal. I oby tak dalej. Oby dopisywało zdrowie, obyśmy mogli w przyszłym roku znowu się przygotować. A będą znowu mistrzostwa świata. Pracujemy dalej.
W finale w Eugene aż pięciu młociarzy przekroczyło barierę 80 m. Natomiast 81 m okazało się pułapem dostępnym tylko dla dwóch Polaków.
- Trzeba było tutaj rzucać naprawdę dobrze. To fajne, lubię taką rywalizację. Gdybym przegrał, to trudno. Ale tak sytuacja też motywuje, żeby się spiąć, żeby rzucić jak najdalej. Może dzięki temu poleciało 81 metrów. Może zbyt nerwowo wszedłem w konkurs i nie mogłem przełożyć [mozliwości] na odległość. Bardzo się zatem cieszę, że jest medal, ale szkoda mi [jakości] rzucania. Stać mnie było na dużo lepsze wyniki, myślę, że w granicach 82 metrów, może nawet życiówki (82,52 m – red.). Tak to wyglądało na ostatnim treningu rzutów młotem 9-kilogramowym. Ale dzisiaj był taki dzień, że wyszło 81 metrów i koniec.