Hejt na Annę Lewandowską po meczu z Kolumbią. Wreszcie zabrała głos!

Niektórym wydaje się, że bycie partnerką piłkarza jest usłane różami. Ale okazuje się, że czasami to wcale nie takie proste. Szczególnie w chwilach porażek. O czym przekonała się Anna Lewandowska. Żona kapitana naszej reprezentacji poleciała do Rosji, by na żywo wspierać drużynę narodową i swojego męża na mistrzostwach świata.

Zespół Adama Nawałki najpierw przegrał 1:2 z Senegalem, a w drugiej kolejce fazy grupowej poległ z Kolumbią aż 0:3. To z kolei oznaczało, że Polacy już na pewno odpadną z mistrzostw i nie awansują do 1/8 finału. Jednak porażka to jedno, a fatalny styl to drugie. Nic więc dziwnego, że spowodowało to wściekłość u kibiców. Niestety hejt wylał się także na... Bogu ducha winną Lewandowską.

Pod jej postami na Instagramie pojawiały się różne krytyczne słowa pod adresem zarówno Roberta, jak i Ani. Niektóre z nich były na tyle chamskie, że trenerka fitness postanowiła zablokować możliwość komentowania! Od zakończenia meczu z Kolumbią nie mówiła też nic na temat całej sytuacji wokół kadry i jej męża, ale wreszcie zabrała głos.

Smutno na serduchu. Ale zawsze wspieram, jak każda żona - Anna Lewandowska.

- "Siła człowieka nie polega na tym, że nigdy nie upada, ale na tym, że potrafi się podnieść”. Smutno na serduchu.
Ale zawsze wspieram, jak każda żona. Na dobre i na złe. Kocham, doceniam, szanuje, wspieram, dziękuję - podpisała zdjęcie żona kapitana reprezentacji Polski.

WYNIKI NA ŻYWO - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin