Do feralnego zdarzenia z udziałem polskiego obrońcy doszło jeszcze przed ogłoszeniem ostatecznej kadry na mundial. Podczas gry w siatkonogę Glik zrobił przewrotkę i upadł w tak niefortunny sposób, że bardzo mocno uszkodził bark. Tuż po zdarzeniu został przewieziony do szpitala w Przemyślu, gdzie przeprowadzono pierwsze badania.
Te nie napawały optymizmem. Według lekarza kadry, dr Jacka Jaroszewskiego doszło do znacznego uszkodzenia więzozrostu oboczyjkowo-barkowego. W najlepszym wypadku Glik miał pauzować przez sześć tygodniu. Obrońca udał się na konsultacje do Nicei. Ale nie ujawniono co wykazały badania we Francji.
Doniesienia portalu weszło.com mówiły o tym, że obrońca może być gotowy jeszcze na ostatni mecz grupowy na mundialu, co i tak było dobrą nowiną. Ale po opublikowanym zdjęciu przez samego piłkarza, można wysnuć wniosek, że jest lepiej, niż każdy się spodziewał. Widać na nim jak Glik prowadzi samochód, a podpis brzmi: - Kolejny dzień za mną. Czuję siłę, czuje moc - jest dobrze. Pozdrawiam Was.