Japończycy przegrywali, ale wynik 0:1 ich satysfakcjonował. Kolumbia prowadziła 1:0 z Senegalem, co dawało awans Japonii. Wprawdzie i Japończycy, i Senegalczycy mieli taki sam bilans punktów i bramek, ale „Samuraje” uzbierali mniej żółtych kartek. Dlatego w końcówce nie wyprowadzali piłki z własnej połowy, a Polacy nie kwapili się, żeby ich atakować. Szczytem wszystkiego był moment, w którym Kamil Grosicki (30 l.) położył się na boisku, aby mógł wejść na nie Kuba Błaszczykowski (33 l.).
- To był kabaret. Nie wiedziałem właściwie, o co chodzi. Chcieliśmy za wszelką cenę wygrać, natomiast Japończyków satysfakcjonowała nawet jednobramkowa porażka. Jednak zrozumcie nas, my mieliśmy wynik. 10 minut do jest zapomnienia i tyle – mówi Grosicki, który nie ukrywa dużego niedosytu po mundialu.
- Jest rozczarowanie, nie tak to miało wyglądać. Celem było wyjście z grupy. Zawiedliśmy kibiców i samych siebie. Strasznie przeżywamy to odpadnięcie z grupy. Ale prawda jest taka, że nie zasłużyliśmy na awans. Graliśmy słabo w pierwszych meczach – analizuje pomocnik Hull.