Po odejściu z FC Barcelona Neymara w ogniu krytyki po raz kolejny znalazł się prezydent "Dumy Katalonii". Josep Maria Bartomeu oskarżany był zarówno przez media, jak i kibiców o opieszałość na rynku transferowym i otwarcie domagano się jego głowy. Oprócz tego za szefami klubu nie szli także zawodnicy, którzy na Camp Nou zostali. Największe gwiazdy wicemistrzów Hiszpanii wolały spotykać się z Neymarem i wrzucać fotki do sieci, niż otwarcie przyznawać rację swoim przełożonym.
Czarę goryczy mogło przelać odejście Lionela Messiego. Ikona "Blaugrany" coraz częściej mówi o tym, co nie pasuje mu w klubie, a chętnych na jego usługi rzecz jasna nie brakuje. Możliwość sprowadzenia Argentyńczyka sondować miał między innymi Manchester City. Wygląda jednak na to, że "The Citizens" obejdą się smakiem. Po wygranym spotkaniu Ligi Mistrzów z Juventusem Turyn Bartomeu poinformował, że od kilku miesięcy Messi gra w Barcelonie na zasadach prolongowanej umowy. - Został on podpisany do 2022 roku Mamy nadzieję, że przed końcem 2017 zaprezentujemy zdjęcie Leo, podpisującego umowę. Jego ojciec, który dysponuje prawami do wizerunku, już to zrobił - stwierdził prezydent Barcy.