Mimo kłopotów kadrowych kielczanie od początku sezonu spisują się bardzo dobrze. Mistrzowie Polski także na gorącym terenie w Montpellier rozpoczęli w imponującym stylu. PGE Vive prowadziło miedzy innymi dzięki znakomitej postawie w bramce Vladimira Cupary. Interwencje bramkarza z Serbii były imponujące i gospodarze w wielu sytuacjach byli po prostu bezradni. Co prawda w drużynie obrońców trofeum zabrakło słynnego Argentyńczyka Diego Simoneta (29 l.), ale ubytki kadrowe kielczan wcale nie były mniejsze. Trener Talant Dujszebajew musiał sobie radzić bez Chorwata Marko Mamica (24 l.), Białorusina Władisława Kulesza (21 l.) i Mariusza Jurkiewicza (35 l.). W pierwszej połowie jednak gospodarze nie byli w stanie sobie poradzić z dobrze funkcjonującą maszyną kielczan.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Cupara dalej imponował interwencjami a starszy z braci Dujszebajewów skutecznością. Nic dziwnego, że kielczanie po 45 minutach wypracowali sobie pięć trafień zaliczki. Tymczasem między słupkami gospodarzy bardzo dobrze zaczął spisywać się Nikola Portner. Szwajcar bronił znacznie lepiej od Francuza Vincenta Gerarda. Był to trudny moment dla PGE Vive. Bramkę Montpellier wreszcie odczarował Hiszpan Julen Aguinagalde (36 l.). A bohaterem ostatnich akcji był Blaz Janc (21 l.) i dzięki Słoweńcowi mistrzowie Polski utrzymali prowadzenie na gorącym terenie w Montpellier.
Montpellier HB – PGE VIVE Kielce 26:29 (14:16)
Montpellier HB: Gerard, Portner – Villeminot 4, Causse, Grebille 2, Bos, Pettersson 1, Richardson 6, Kavticnik 1, Bonnefond 1, Faustin, Porte 4, Bingo, Afgour, Soussi 5, Mamdouh Ashem Shebib 2
PGE VIVE Kielce: Ivić, Cupara – Jurecki 1, A. Dujszebajev 10, Aginagalde 2, Jachlewski 2, Janc 5, Lijewski, Moryto 1, Cindrić 2, Fernandez Perez 3, D. Dujszebajev, Karalok 3
