Od początku sezonu Talant Dujszebajew nie ma pełnej swobody z doborem personalnym składu. Kontuzje są prawdziwą plagą w ekipie mistrzów Polski. Na starcie rozgrywek szkoleniowiec nie mógł skorzystać z takich zawodników jak Mariusz Jurkiewicz, Marko Mamić, czy Uładzisłau Kulesz, a więc szczypiornistów, którzy robią różnicę na boisku.
Mimo tego PGE Vive radziło sobie dobrze na każdym froncie. O ile zwycięstwa w polskiej lidze są niemal obowiązkiem, o tyle w Lidze Mistrzów wygląda to zupełnie inaczej. Passę czterech zwycięstw z rzędu w wykonaniu kielczan przerwała dopiero wielka FC Barcelona, która niezwykła przegrywać na własnym terenie.
W ubiegły weekend podopieczni Dujszebajewa wrócili na zwycięską ścieżkę i wygrali z Mieszkowem Brześć. Dzięki temu zrównali się punktami z Vardarem, a do pierwszej Barcelony tracą dwa punkty. Najbliższe tygodnie będą decydujące w walce o bezpośredni awans do ćwierćfinału.
Najpierw do Kielc przyjedzie Mieszkow, a następnie Blaugrana. Planem na ten dwumecz są cztery punkty. Będzie o to ciężko. PGE Vive będzie musiało radzić sobie i bez Michała Jureckiego i bez Luki Cindricia, a więc kluczowych zawodników. - Luka na pewno nie zagra z Brześciem, a na Barcelonę ma 2-3% szans. Zobaczymy, czy uda mu się pojechać do Skopje. Michał Jurecki raczej nie zagra już do końca roku, a co za tym idzie na boisku zobaczymy go pewnie dopiero w lutym - powiedział Dujszebajew cytowany przez portal cksport.pl.