Dominacja mistrzów Polski na parkiecie w Brześciu nie podlegała dyskusji. Jeszcze nigdy w historii rozgrywek EHF Velux Ligi Mistrzów kielczanie tak zdecydowanie nie pokonali rywali z Białorusi, których trenerem jest dobrze znany w Polsce, Hiszpan Manolo Cadenas. O ile jeszcze w I połowie spotkanie w przygranicznym Brześciu było w miarę wyrównane, to już drugie 30 minut przebiegało pod dyktando zespołu Talanta Dujszebajewa.
- Bardzo dobrze zaczęliśmy pierwszą połowę, dzięki czemu Brześć cały czas nas gonił. Kosztowało to rywali wiele sił. Gdy w drugiej części spotkania odskoczyliśmy ponownie, nie dali rady już nas złapać. Zawodnicy pokazali charakter, walczyli, zresztą tak samo jak w Barcelonie. Charakter jest ważny w takich meczach - ocenił trener Dujszebajew.
Szkoleniowiec kielczan nie zabrał ze sobą najsilniejszego składu. Brakowało kontuzjowanych, Władzisława Kulesza, Bartłomieja Bisa, Michała Jureckiego i Krzysztofa Lijewskiego. Ale to jeszcze nie koniec problemów szkoleniowca. W trakcie spotkania z parkietu musiał zejść środkowy rozgrywający, Luka Cindrić.
- Luka Cindrić miał problem z naciągniętą pachwiną. Nigdy nie będę ryzykował zdrowia zawodnika, bo ono jest najważniejsze, wynik to rzecz drugorzędna - podsumował szkoleniowiec mistrzów Polski.
HC Mieszkow Brześć – PGE VIVE Kielce 26:35 (13:15)
PGE VIVE Kielce: Cupara, Ivić – A. Dujszebajew 7, Aginagalde 2, Jachlewski 1, Janc 8, Jurkiewicz 4, Moryto 3, Mamić, Cindrić 1, Fernandez 3, D. Dujszebajew2, Karalok 4