Aleksandra Krzemieniecka: Złamałam więcej męskich serc niż szczęk [ZDJĘCIA]

2014-09-25 12:00

Piękna i niesamowicie zdolna! Aleksandra Krzemieniecka jest wielką nadzieją na pierwszy medal biało-czerwonych w taekwondo na igrzyskach olimpijskich. Dwukrotna mistrzyni Polski opowiedziała w rozmowie z serwisem Gwizdek24.pl o łamaniu męskich serc, problemach finansowych, używaniu siły poza matą, swojej karierze i błędnych stereotypach na temat zawodniczek taekwondo.

Gwizdek24.pl - Na samym wstępie, złamałaś więcej szczęk czy męskich serc?

Aleksandra Krzemieniecka: - Teraz mnie zaskoczyłeś, stawiam na serca (śmiech).

Niepełnosprawny chłopiec marzy o walce w UFC [WIDEO]

- Sporo tego się nazbierało?

- Wydaje mi się, że raczej nie, ale nie będę ukrywać, że były takie sytuacje. Może nawet nie wiem, że dochodziło do czegoś podobnego. To zależy od wrażliwości i uczuć człowieka.

- W takim razie dobrze obstawiałem.

- Ale nie, żebym była jakąś zimną suką, bo tak nie jest.

- Czy po twoim przykładzie można obalić stereotyp mówiący o tym, że kobiety uprawiające sporty walki są brzydkimi "chłopczycami"?

- Mogę bez zastanowienia powiedzieć, że trzy czwarte dziewczyn uprawiających taekwondo jest pięknych. Ten sport wymaga dużo wysiłku, a to przekłada się na ciało. Umięśnione i jędrne nogi, pupy czy brzuchy... Idąc ulicą w życiu nie pomyślałabym, że taka osoba uprawia sporty walki. Obalam w pełni ten stereotyp. Na zawodach naprawdę jest na co popatrzeć.

- Kopniaki nie działają chyba najlepiej na piękno? Co powiesz o kontuzjach?

- Nie ukrywam, że można dostać kopa w buźkę. Taekwondo to sztuka walki full kontakt. Dochodzi do łamania nosów. Parę razy dostałam i polała się krew. Na zawodach na szczęście czegoś podobnego nigdy nie doświadczyłam. Schodziłam z treningów z posiniaczonymi nogami. To bardzo kontuzjogenny sport: skręcone kolana i podbite oczy to najczęstsze urazy. Zwłaszcza u panów.

- Twój tata to wyjątkowa osoba. To po nim odziedziczyłaś odwagę?

- Jeżeli mam być szczera to prędzej pewność siebie przeszła na mnie po mamie - Kasi, która jest totalną wariatką, otwartą na ludzi. To do nie jestem bardziej podobna. Tata - Tomasz z kolei jest bardzo spokojny i cichy. Od wielu lat trenował różne sztuki walki. Jest profesjonalnym i znanym kaskaderem. Ostatnio zagrał na przykład w drugiej części filmu "300".

Artur Szpilka jak kulturysta. Co za mięśnie! [ZDJĘCIE]

- Jeżeli powiem, że twoja kariera rozwija się błyskawicznie będzie to nadużyciem?

- Ujmę to inaczej. Ostatnie dwanaście miesięcy to najlepszy okres w mojej karierze. Zdobyłam wiele medali. Zwłaszcza w turniejach zagranicznych. Mam tutaj na myśli brązowy medal w mistrzostwach Europy w seniorach. W tej samej kategorii wiekowej zdobyłam również drugi raz z rzędu mistrzostwo Polski. Dołożyłam również młodzieżowe mistrzostwo Polski.

- Wszystko mimo zaledwie dwudziestu lat na karku. Kiedy doczekamy się twojego medalu na igrzyskach olimpijskich?

"Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia". Z tym hasłem idę przez całe życie. Tym wspomnianym marzeniem jest właśnie krążek na igrzyskach olimpijskich. To ukoronowanie kariery i najważniejszy tytuł dla sportowca. Będę walczyć aż ten medal zawiśnie na mojej ścianie. Jeżeli wszystko będzie układało się tak jak do tej pory, to wyjazd na kwalifikacje olimpijskie mam już w kieszeni.

- Wyniki są mistrzowskie. A czy z pieniędzmi jest równie kolorowo jak z rezultatami?

- Taekwondo i pieniądze nie idą ze sobą w parze w naszym kraju. Dostaję skromne stypendium sportowe z miasta Warszawy. To mój jedyny dochód. Boli mnie to, że tak naprawdę nikt nie wie o naszych wynikach. Nie pojawiamy się w żadnych gazetach. A tych świetnych rezultatów jest naprawdę bardzo dużo.

- Dokładałaś z własnej kieszeni?

- Tak, dwukrotnie. Raz sama zapłaciłam za mój wyjazd na młodzieżowe mistrzostwa Europy. Wówczas odniosłam triumf. Podobna sytuacja miała miejsce w lutym na zawodach w Egipcie. Polska wystawiła trzyosobową kadrę. Tylko ja wyłożyłam pieniądze z własnej kieszeni i jako jedyna przywiozłam medal. Na ostatnich mistrzostwach Europy seniorów również byłam jedyną Polką, która wróciła z krążkiem (trzecie miejsce - przyp. red.).

- A sponsorzy? Nigdy nie pojawił się podobny temat?

- Niestety nie. Moi rodzice są zaangażowani w moją karierę i starają się mnie wspierać finansowo. Często zdarza się tak, że nie są w stanie. Nikt nie chce inwestować w pojedyncze osoby. Inaczej wygląda to np. z drużynami piłkarskimi. Przyznam się, że naprawdę tego potrzebujemy. Nie chodzi tylko o odległe turnieje w Korei Południowej czy Australii, które są bardzo kosztowne, ale choćby o odżywki czy sprzęt, który się szybko niszczy.

- Nie sprawiasz wrażenia osoby agresywnej. Użyłaś kiedyś siły poza matą?

- Tylko raz. Mój kolega sprzeczał się z innym mężczyzną. Do akcji wkroczyła jakaś dziewczyna. Wytłumaczyłam jej spokojnie, żeby nie wchodzić w takich sytuacjach pomiedzy dwóch facetów. W odpowiedzi uderzyła mnie otwartą ręką.

- Co do mężczyzn, bijesz się z nimi na treningach?

- Jak najbardziej. W zasadzie nie mam innego wyjścia. Pozostałe dziewczyny z mojego klubu (AZS AWF Warszawa - przyp.red.) startują w mniejszych kategoriach wagowych.

Aleksandra Krzemieniecka ma 20 lat. Studiuje na warszawskim AWF. W kolekcji ma m.in. dwa tytuły mistrzyni Polski seniorów, młodzieżowe mistrzostwo Europy i Polski oraz 3. miejsce na mistrzostwach Europy. Na jednym z turniejów pokonała nawet mistrzynię olimpijską Milicę Mandić.

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze