Po raz pierwszy w XXI wieku nie przegraliśmy meczu otwarcia na wielkiej imprezie. Nie udało się to na mundialu 2002 (przegrana 0:2 z Koreą), nie udało się na mundialu w Niemczech 2006 (0:2 z Ekwadorem), nie udało się na EURO 2008 (0:2 z Niemcami). Udało się dopiero wczoraj.
Ten remis z Grecją jest więc jak zwycięstwo. "Musimy szanować ten punkt, bo są wciąż szanse na awans z grupy" - mówił po meczu bohater polskiej drużyn Przemysław Tytoń. I ma rację.
Rosjanie rozbili Czechów 4:1. Dżagojew zdobył dwa gole i został liderem klasyfikacji najlepszych strzelców. On i koledzy ze Sbornej będą faworytami naszej grupy. Ale ileż to razy murowani faworyci przegrywali, a ci, na których nie liczono, sprawiali sensacje.
Biało-czerwoni wciąż są w grze. Mecz z Rosją będzie wielką wojną. Którą to już w historii?