"Super Express": - Co zrobić, żeby polscy zapaśnicy znów podbijali maty na całym świecie?
Andrzej Supron: - Zapasy były przez lata wizytówką naszego sportu i uważam, że znów mogą nią być. Najistotniejszym elementem mojej kampanii jest poprawa ich wizerunku. Zupełnie zniknęliśmy z mediów, a nas nie stać na niebyt medialny. Oczywiście jest to związane ze słabszymi wynikami na przestrzeni kilku ostatnich lat. Chcę, żeby w Polsce znów zapasy postrzegano jako wspaniałą dyscyplinę, w której występują współcześni gladiatorzy. A żeby były wyniki, trzeba poprawić system szkolenia.
- W jaki sposób?
- Prowadzę od trzech lat program "Zapasy w każdej szkole", który ma wyciągnąć dzieci sprzed komputerów. Przekonuję rodziców i nauczycieli, że zapasy są bardzo bezpieczne. To jedna z najbardziej szlachetnych walk. Poza tym są świetnym punktem wyjścia do każdej innej dyscypliny. A jeśli już ktoś zostanie w zapasach, to będziemy bardzo szczęśliwi.
- Skąd wziąć pieniądze na system szkolenia?
- Nawiązaliśmy współpracę z Business Center Club, który ma pod sobą wiele firm z całej Polski. I my tym firmom będziemy oferować pakiety sponsorskie. Dzięki temu wszędzie, gdzie będzie startował zawodnik, będzie również promował firmę, która go sponsoruje. To uczciwy układ. W tym pakiecie 1/3 będzie przekazywana trenerom, bo oni też wykonują wielką pracę. Dzięki temu trener będzie jeszcze lepiej pilnował zawodnika. Każdy zawodnik będzie weryfikowany i już w klubie przygotowywany przez wykwalifikowanych trenerów. Nie może być sytuacji, że zapaśnicy uczą się techniki dopiero w reprezentacji.
- W wyniku boomu na MMA o pańskiej dyscyplinie mówi się dużo mniej. Jak przekonać młodzież do tego, by wybrała jednak zapasy?
- Ludzie zawsze chcieli poznać odpowiedź na pytanie, kto jest lepszy: zapaśnik, bokser, dżudoka czy karateka. Nie mam nic przeciwko MMA, chociaż tutaj nie można być mistrzem olimpijskim, a w zapasach - jak najbardziej. Oczywiście za tym wszystkim stoją pieniądze, ale nie wszystko da się przeliczyć na kasę. Pamiętam, że jak stałem na podium i grano mi Mazurka Dąbrowskiego, przechodził przeze mnie dreszcz. Tej chwili nie zamieniłbym na żadne pieniądze.
- Czy widzi pan w polskich zapasach talent na miarę walki o medale olimpijskie?
- 17-letni Gerard Kurniczak, mistrz świata kadetów i wicemistrz Europy kadetów w kategorii 100 kilogramów w stylu klasycznym. Jego zaletą jest przede wszystkim technika. Walkę finałową na mistrzostwach świata wygrał, wykonując piękny suples na groźnym Irańczyku. Jest w nim wielki potencjał. Ale są też inni, na przykład Kamil Kościółek w kat. 125 kg czy Kasia Krawczyk w kat. 55 kg.