Niewinna, jak aniołek z szopki (oj, szopkę to ona robi…), jest Kornelia Marek. Czysty jak cherubin okazał się fizjoterapeuta Witalij Trypoliski (taki dobry człowiek i przyzwoity lekarz). Niczemu nie winien, jak błękitny serafin, jest trener Wiesław Cempa (on to chyba nawet nie słyszał o czymś takim jak EPO).
A nad nimi brzmi chór koleżanek i kolegów z kadry, którym myśl o dopingu nigdy nawet w głowie nie powstała: - Alleluja !
Kłopot polega na tym, że przed tym anielskim towarzystwem leży wynik kontroli antydopingowej z Richmond, który diabli przynieśli. A tu winnego ani na lekarstwo.
Rozwiązanie nasuwa się jedno – skoro winnych brak, trzeba całe to nieskalane towarzystwo wyrzucić hurtem na śmietnik. Do diabła!