WSZYSTKO O JULII BONK NA GWIZDEK24.PL
- Po nocach spać nie mogę, bo bez przerwy myślę, co zrobiono mojemu dziecku. Serce mi pęka, kiedy widzę, jak cierpi. Wszystkie badania prenatalne, a zrobiono ich całą masę, wskazywały, że Julka będzie zdrowa, nie miała żadnej wady genetycznej - mówi ze smutkiem brązowy medalista olimpijski z Londynu dla eurosport.onet.pl.
Ciężarowiec przyznaje, że jego zdaniem całkowita wina leży po stronie lekarzy, którzy nie potrafili odpowiednio zadziałać w trudnej sytuacji.
– Ani to moja wina, ani wina mojej żony, że dziecko jest w takim stanie. To wina lekarzy, bo to oni nie potrafili przyjąć go na świat w bezpieczny sposób. Traktowali żonę jak z automatu: ciąża bliźniacza, osiem lat temu urodziła jedno dziecko, to dwójkę też urodzi. Takie było ich podejście - wspomina.
Obecny stan zdrowia Julki Bonk jest ciężki, choć odłączono ją już od respiratora.
- Oddycha samodzielnie, czasem ruszy rączką, czasem nóżką, ale poza tym nie ma żadnej poprawy. Zmiany powstawe na skutek niedotlenienia mózgu podczas porodu są bardzo duże - tłumaczy olimpijczyk.
Nienajlepsze są też rokowania. Nie ma gwarancji, że córka Bartłomieja Bonka będzie kiedyś poruszać się sprawnie i mówić.